Widzewiacy wybiegli na boisko z jedną zmianą w stosunku do składu, jaki zaczął w ostatniej kolejce w meczu z Polonią. Na murawie pojawił się Darvydas Šernas, a miejsce w jedenastce stracił Paweł Grischok. Z uwagi na to, iż obaj grają na różnych pozycjach, grający w Warszawie w ataku Riku Riski zajął pozycję drugiego z wymienionych.
Nowy szkoleniowiec gości - Frantisek Straka, postanowił wprowadzić kilka przemeblowań w stosunku do ostatniej wyjściowej jedenastki pod wodzą Dariusza Pasieki. Na boisko nie wybiegli Ante Rozić oraz Junior Ross, a w ich miejsce desygnowani zostali Emil Noll oraz pauzujący w poprzedniej kolejce Tadas Labukas.
Na początku spotkania nieoczekiwanie odważniej zagrali piłkarze żółto-niebieskich, ale na pierwszą groźną sytuację trzeba było czekać aż do 16. minuty. Wtedy to Ivanovski urwał się obrońcom Widzewa i doszedł do prostopadłego podania w pole karne. W pojedynku sam na sam z bramkarzem łodzian - Mielcarzem, zabrakło mu jednak zimnej krwi. Minutę później na uderzenie zewnętrzną częścią stopy z około 30 metrów zdecydował się Zawistowski. Kapitalną interwencją jednak znowu popisał się golkiper gospodarzy wybijając piłkę zmierzającą pod poprzeczkę na rzut rożny.
Widzew obudził się dopiero po pół godziny gry. W 31. minucie Riski uderzył na bramkę Moretto z około 20 metrów. Strzał był jednak zbyt lekki i wprost w bramkarza Arki, dlatego nie sprawił mu najmniejszych kłopotów. Trzy minuty później Fin znalazł się w znacznie lepszej sytuacji po zgraniu głową piłki przez Pankę. Ustawiony 5 metrów od bramki gości Riski uderzył z woleja, ale znów wprost w Moretto. Bramkarz Arki, który dotychczas spisywał się bez zarzutu, podarował gospodarzom prezent koszmarnie wybijając piłkę z pola karnego w 37. minucie spotkania. W efekcie w sytuacji sam na sam znalazł się Dzalamidze, ale Brazylijczyk zrehabilitował się za swoją wpadkę.
O ile pierwsza połowa meczu nie należała do ciekawych, o tyle w przypadku drugiej odsłony byłoby to bardzo delikatnym stwierdzeniem. Podobnie jak w przypadku pierwszych 45 minut, na bramkową sytuację trzeba było czekać aż do 63. minuty, kiedy to Dudu po rajdzie przez całe boisko znalazł się sam na sam przed bramkarzem Arki. Obrońca Widzewa w ostatniej chwili wypuścił sobie jednak za mocno piłkę i ta trafiła wprost w ręce Moretto. Łodzianie mogli zdobyć zabójczy cios w ostatnich minutach meczu, ale Šernas nie był w stanie pokonać golkipera gości nawet... z dwóch metrów.
Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Tym samym żadna z drużyn nie wykorzystała swojej szansy. Arka w dalszym ciągu znajduje się w strefie spadkowej, a Widzew wciąż szuka szansy, aby oddalić się od dołu tabeli i zadomowić się w jej środku. Nie da się jednak wygrać meczu, kiedy nie trafia się do bramki nawet w stuprocentowych sytuacjach.
Widzew Łódź - Arka Gdynia 0:0
Składy:
Widzew Łódź: Mielcarz - Ben Radhia, Madera, Szymanek, Dudu, Riski (61' Durić), Panka, Broź, Budka (81' Żigajevs), Dzalamidze (46' Grischok), Sernas.
Arka Gdynia: Moretto - Bruma, Szmatiuk, Noll, Bednarek, Zawistowski, Bozok, Glavina (86' Płotka), Skela (60' Burkhardt), Labukas, Ivanovski (80' Mawaye).
Żółte kartki: Grischok (Widzew) oraz Zawistowski, Bednarek, Burkhardt (Arka).
Sędzia: Robert Małek (Zabrze).
Widzów: 9000.
Oceny drużyn
Widzew Łódź - 2,5: Łodzianom zdecydowanie nie leży gra w roli faworytów. Widzewiacy dłuższymi momentami wdawali się w bezsensowną kopaninę z przeciwnikiem, a pod bramką Moretto seryjnie marnowali okazje.
Arka Gdynia - 2,5: Małym usprawiedliwieniem dla Arki może być nowy trener, który tak naprawdę nie miał okazji sprawdzić wszystkich swoich zawodników. Gdynianie nie zmienili stylu gry - zero kreatywności w środku pola i przedostawanie się pod pole karne przeciwnika głównie poprzez stałe fragmenty. Taka gra po prostu nie może się podobać.