Trwa marsz Wisły po mistrzostwo - relacja z meczu Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- <i>Wisła dziś została mistrzem</i> - zapowiedział po niedzielnym spotkaniu na szczycie ekstraklasy Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok trener gości, Michał Probierz. Biała Gwiazda pokonała Jagę 2:0 i na 10 kolejek przed końcem sezonu ma osiem punktów przewagi nad wiceliderem.

Mecz określany - skądinąd słusznie, biorąc pod uwagę ligowe pozycje obu drużyn - hitem 20. kolejki, rozczarował. Zarówno Wisła, jak i Jagiellonia przystąpiły do spotkania w niemal najsilniejszych zestawieniach. W drużynie gospodarzy z powodu kontuzji zabrakło jedynie Nourdina Boukhariego (wiosną i tak nie grał) i Gordana Bunozy oraz wracającego do zdrowia po operacji kolana Rafała Boguskiego. Jaga musiała sobie radzić bez zawieszonego za kartki Hermesa. Trener Probierz w końcu umożliwił debiut Robertowi Arzumanjanowi, który zajął miejsce na środku obrony obok Andriusa Skerli, a Thiago Cionek został przesunięty na prawą stronę defensywy kosztem Tadasa Kijanskasa.

Trener Robert Maaskant zapowiadał przed spotkaniem, że Wisła rusza na Jagiellonię, ale wydarzenia w pierwszej połowie nie pokrywały się z obietnicami Holendra. To Jagiellonia utrzymywała się przy piłce i co chwilę próbowała zmusić do wysiłku Sergeia Pareiko. Problem jednak w tym, że piłka po kolejnych uderzeniach Tomasza Kupisza, Jarosława Laty i Tomasza Frankowskiego mijała bramkę Wisły.

Gospodarze pierwszy raz zagrozili Grzegorzowi Sandomierskiemu dopiero w 26. minucie i od razu wyszli na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Tomasa Jirsaka piłkę w polu karnym w kierunku dalszego słupka przedłużył Osman Chavez. Tam Patryk Małecki zgrał piłkę przed bramkę Jagiellonii i wydawało się, że mający piłkę na nodze Cionek zażegna niebezpieczeństwo, ale trafił w nią tak, że ta poleciała... za niego. Doskoczył do niej Andraż Kirm i z bliska umieścił w siatce Jagi. To czwarty gol w czwartym meczu z rzędu słoweńskiego pomocnika Wisły. W pierwszej połowie godną odnotowania jeszcze była jedynie akcja Kirma, w której będąc w polu karnym ustawionym tyłem do bramki rywali, skleił piłkę na pierś i uderzył z powietrza tuż obok słupka.

Po sennym początku drugiej części gry z letargu kibiców wyrwali Maor Melikson i Cwetan Genkow. Ten pierwszy zagrał prostopadle do tego drugiego, ale Bułgar w sytuacji sam na sam z Sandomierski strzelił nad poprzeczką. Za zmarnowaną okazję w pełni zrehabilitował się za to w 62. minucie. Po dalekim wykopie Pareiki nieudaną próbę przyjęcia piłki podjął Arzumanjan, ale futbolówka minęła ormiańskiego obrońcę. Na linii pola karnego dopadł do niej czujny Genkow i lobem posłał ją do bramki gości. To pierwsze ligowe trafienie napastnika sprowadzonego zimą z Dynama Moskwa.

W 76. minucie Kirm sfaulował w swoim polu karnym Frankowskiego. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł sam poszkodowany, ale uderzył nisko w środek i Pareiko zdołał odbić piłkę. Po chwili estoński golkiper Białej Gwiazdy po raz kolejny wykazał się nie lada umiejętnościami, kiedy pewnie obronił strzał z czterech metrów Bartłomieja Pawłowskiego. I to by było na tyle. W ostatnich 10 minutach mało było płynnej gry, a częściej akcje gwizdkiem musiał przerywać sędzia Szymon Marciniak.

Wisła nie zagrała wielkiego spotkania, stworzyła sobie mało sytuacji strzeleckich, a zwycięskie bramki zdobyła po ogromnych błędach obrońców. Ważne jest jednak to, że dopisała do swojego konta kolejne trzy punkty i na 10 kolejek przed końcem sezonu ma już osiem punktów przewagi nad wiceliderem z Białegostoku. - Mamy osiem punktów przewagi nad drugą drużyna. To bardzo dobre dla budowania zespołu. Wszyscy zaczynają wierzyć, a przecież nie zawsze tak bywało w tym sezonie - mówił na konferencji Robert Maaskant.

Jaga natomiast w pięciu spotkaniach rundy wiosennej zdobyła zaledwie dwa punkty i powoli musi zacząć oglądać się za siebie. Nad 11. Ruchem Chorzów ma zaledwie pięć punktów przewagi! - Była walka o mistrzostwo, a teraz jej nie ma. Gra o mistrzostwo pękła jak bańka - komentował gorzko Michał Probierz.

Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 2:0 (1:0)

1:0 - Kirm 26'

2:0 - Genkow 62'

Składy:

Wisła Kraków: Pareiko - Cikos, Jaliens, Chavez, Paljić - Sobolewski, Jirsak (71' Wilk), Melikson - Małecki (80' Siwakow), Genkow (90+1' Rios), Kirm.

Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Cionek, Arzumanjan, Skerla, Norambuena - Kupisz, Kascelan (90+2' Radecki), Grzyb, Lato (60' Makuszewski) - Sotirović (41' Pawłowski), Frankowski.

Żółte kartki: Jaliens, Jirsak, Siwakow (Wisła) oraz Sotirović, Makuszewski (Jagiellonia).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 17 900.

Oceny drużyn:

Wisła Kraków: 3.0 - Słaby występ lidera ekstraklasy, któremu w odniesienia zwycięstwa bardzo pomogli obrońcy Jagiellonii. Gdyby nie Sergei Pareiko i prezenty od Thiago Cionka oraz Roberta Arzumanjana, Wiśle mogło się nie udać ogranie Jagi.

Jagiellonia Białystok: 2.5 - Białostocczanie nie byli gorsi od Wisły, ale popełnili katastrofalne błędy w defensywie, które zaważyły na ocenie występu. Michał Probierz musi szybko pozbierać drużynę, bo niedługo Jaga może wylądować w środku tabeli.

Źródło artykułu: