Piotr Staruchowicz, gniazdowy Legii miał już wcześniej zakaz stadionowy, po wzywaniu do okrzyku "jeszcze jeden", po śmierci jednego z właścicieli firmy, do której Legia należy. Zakaz został jednak cofnięty po nastaniu pokoju na linii kibice-klub. Tym razem władze Wojskowych nie okazały wyrozumiałości.
Zdarzenie, do którego doszło po meczu z Ruchem jest niedopuszczalne i niezależnie od wszelkich okoliczności towarzyszących temu zajściu, nie miało prawa mieć miejsca. Jesteśmy oburzeni tą sytuacją. Osoba, która dopuściła się tego karygodnego przewinienia dostała od klubu kredyt zaufania. Został on niestety nadużyty i nie mogliśmy podjąć innej decyzji, jak przywrócenie zakazu udziału w imprezach organizowanych na naszym stadionie. Żałujemy, że mimo dobrej woli z naszej strony oraz wstawiennictwa wielu osób, w tym polityków i stołecznych samorządowców, Pan Staruchowicz po raz kolejny dopuścił się zachowania, które spotka się zawsze z naszą zdecydowaną reakcją - powiedział Prezes Legii Paweł Kosmala.
- Legia Warszawa od lat walczy z wszelkimi przejawami chuligaństwa i przemocy na stadionie. Staramy się aby nasz obiekt był przyjazny i bezpieczny. Nie możemy pozwolić aby długoletnia, ciężka praca niweczona była przez tego typu nieodpowiedzialne zachowania, które naruszają podstawowe postanowienia zawartego w zeszłym roku porozumienia ze Stowarzyszeniem Kibiców Legii Warszawa - dodaje Prezes warszawskiego klubu.
Oświadczenie klubu:
Zawarte latem minionego roku pomiędzy Klubem i SKLW porozumienie zakończyło trwający ponad trzy lata protest Kibiców oraz przywróciło ład i doping na nowym warszawskim stadionie przy Łazienkowskiej. Na jego mocy, także za namową i poręczeniem polityków oraz opinii publicznej, Klub zawiesił nałożone na niektórych kibiców zakazy stadionowe, licząc na wykazaną chęć współpracy i zrozumienie dla przyjętej polityki Klubu. Zachowania takie, jak sobotnie, godzą w przyjęte zobowiązania oraz ducha porozumienia i nigdy nie będą tolerowane przez władze Legii Warszawa.