Bartosz Horajecki: Nigdy nie patrzymy na miejsce w tabeli

Piłkarze Stalówki w sobotę nie mieli najlepszego dnia. Nie da się ukryć, że nie pomagał im również arbiter, który w dość dziwnych okolicznościach usunął z boiska Krystiana Getingera, pomocnika zielono-czarnych. Zawodnicy z Podkarpacia nie kryli rozgoryczenia, ale twierdzili, że zagrali po prostu słabe zawody.

Stalowcy mieli spore problemy z grą przeciwko Ruchowi Wysokie Mazowieckie. Dodatkowo całkowicie musiała zmienić się ich taktyka po czerwonej kartce dla Krystiana Getingera. - Czerwona kartka trochę ustawiła to spotkanie. Musieliśmy zmienić swoje założenia taktyczne. Na pewno nie możemy zwalać całej winy na sędziego. W pierwszej połowie mógł gwizdnąć karnego, nie gwizdnął. Potem oddał jedenastkę rywalom, a tak nie powinien tego błędu rekompensować. W drugiej połowie cały czas posyłaliśmy długie piłki do przodu mając nadzieję, że coś się uda strzelić. Nie udało się, później kolejny błąd i kolejny karny, i z tego porażka - powiedział po zawodach młody pomocnik Stalówki Bartosz Horajecki.

Owa czerwona kartka była dość kontrowersyjna, co potwierdzili zawodnicy obu ekip. - Nasz zawodnik urwał się obrońcy i pociągnął go za koszulkę. Getinger z impetem wpadł w niego i sędzia jego upadek potraktował jako złośliwe zachowanie i atak nogą. Nie było tutaj jednak szans, żeby kalkulować i wyhamować. Nie uważam, że był to powód do pokazania czerwonej kartki. Nie jesteśmy zadowoleni z jego sędziowania. Jednak my również mogliśmy zrobić wszystko. Mieliśmy piłkę przy nodze, mogliśmy rozegrać, strzelić i gole by nam uznawał. Po prostu byliśmy w słabszej dyspozycji i nie możemy całej winy zwalić na sędziego - tłumaczył 20-letni wychowanek Stali.

Zielono-czarni nie zlekceważyli rywala, gdyż zdawali sobie sprawę z konsekwencji, a także poziomu prezentowanego przez przeciwnika. - Nigdy nie patrzymy na miejsce w tabeli i to czy ktoś jest za nami czy przed nami i ile ma punktów. Ta liga jest taka, że każdy z każdym może wygrać. Podeszliśmy do rywali tak, jak do każdego innego przeciwnika. Tak mecz się rozwinął i ustawił, że nasza gra nie mogła nam przynieść zwycięstwa - kontynuuje Horajecki.

Dla zawodników z hutniczego grodu taka porażka może być przysłowiowym "zimnym prysznicem". Przegrana i strata trzech punktów może w konsekwencji okazać się bardzo dotkliwa - tym bardziej że w klubie mówi się o włączeniu się do walki o awans. - Humory były ostatnio dobre. W sobotę się nie udało i musimy sobie o tym porozmawiać, poprawić pewne rzeczy. Zobaczyć co było złe i przygotować się do rewanżu w środę. Musimy zrobić wszystko, aby zdobyć trzy punkty - stwierdził młody pomocnik Stali.

Czasu na regenerację nie ma dużo. Już w środę do Stalowej Woli przyjeżdża Sokół Sokółka. Zielono-czarni są jednak już przygotowani do gry w krótkich odstępach czasu, a o odpoczynek zadbają już odpowiednie osoby. - Po meczu mieliśmy odnowę biologiczną, rozruch. Takie są jednak wymogi. W poprzedniej rundzie graliśmy mecze co trzy dni i radziliśmy sobie z tym. Mamy szeroką kadrę i będziemy mogli walczyć w środę - zakończył Bartosz Horajecki.

Źródło artykułu: