Milosz Kosanović: Na boisku nie umiemy znaleźć wspólnego języka

W niedzielnym starciu z Górnikiem w Zabrzu Cracovia doznała pierwszej w rundzie wiosennej porażki. Krakowska drużyna na Śląsk przyjechała solidnie przetrzebiona kadrowo, jednak zawodnicy Pasów po meczu nie chcieli szukać przyczyn porażki w brakach kadrowych.

Po słabym w swoim wykonaniu spotkaniu Cracovia uległa w Zabrzu Górnikowi 0:1 (0:0) minimalne rozmiary porażki zawdzięczając w głównej mierze rozgrywającemu świetne zawody Wojciechowi Kaczmarkowi. Na mecz z beniaminkiem krakowianie jechali osłabieni brakiem Łukasza Nawotczyńskiego, Arkadiusza Radomskiego i Piotra Gizy. Po końcowym gwizdku sędziego gracze outsidera tabeli ekstraklasy nie chcieli jednak szukać usprawiedliwienia w brakach kadrowych.

- Nie będziemy winy za porażkę zwalać na kontuzje. Przegraliśmy, bo nie umieliśmy się zrozumieć na boisku. Nie mówię jednak o barierze językowej, a o braku zrozumienia piłkarskiego - argumentuje Milosz Kosanović, obrońca Cracovii. - Przed nami dwa mecze, które wygrać musimy. Najpierw z Lechią, a potem Arką Gdynia. Te spotkania rozstrzygną czy stać nas na utrzymanie w ekstraklasie - przekonuje defensor krakowskiej drużyny.

Największą bolączką Pasów są w tym sezonie mecze wyjazdowe. Z terenu rywala krakowianie zdołali wywieźć w tym sezonie zaledwie trzy punkty, zaliczając trzy remisy i aż siedem porażek. Zgoła inną Cracovię kibice oglądają przy Kałuży. - Nie wiem skąd bierze się ta różnica w naszej postawie między meczami w Krakowie i na wyjazdach. Mamy świadomość, że w naszej sytuacji nie możemy punktować tylko u siebie, ale nie przekłada się to na naszą postawę na boisku - bezradnie rozkłada ręce gracz outsidera tabeli polskiej ekstraklasy.

Podobnie jak w meczu we Wrocławiu, również w Zabrzu Cracovia dała sobie łatwo narzucić styl gry rywala. - Mamy swoje założenia taktyczne, a kiedy wychodzimy na boisko dajemy sobie narzucić warunki rywala i jesteśmy zmuszeni do gry długimi piłkami. Brakuje nam komunikacji i asekuracji na boisku i potem sami sobie fundujemy mecze, które przegrywamy na własne życzenie - irytuje się obrońca zespołu z grodu Kraka.

Bramkę dla Górnika w meczu z Cracovią zdobył Daniel Sikorski, za krycie którego był odpowiedzialny właśnie młody Serb. - Bramkę strzelił mój zawodnik, to fakt, ale akcja została tak rozegrana, że nie mogłem zbyt wiele zrobić. Wyszedłem do przodu, żeby skrócić pole. Gramy bez defensywnego pomocnika, dlatego obrońcy są odpowiedzialni za asekurację drugiej linii. Zawodnik Górnika zbił piłkę i Sikorski wyszedł sam na sam. Próbowałem go jeszcze dogonić, ale niewiele mogłem zrobić - kręci głową 21-letni obrońca.

Dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach nie pomogła zespołowi Jurija Szatałowa w doszlifowaniu formy na drugą połowę rundy wiosennej. Po wznowieniu rozgrywek Cracovia niczym nie przypominała zespołu z pierwszych wiosennych kolejek. - Ciężko powiedzieć czy przerwa reprezentacyjna nam zaszkodziła. Kilku chłopaków było na zgrupowaniach reprezentacji i może tym było to spowodowane. Przeanalizujemy to spotkanie i będziemy chcieli wyciągnąć z niego wnioski. Przed nami kolejne mecze i gra o utrzymanie się jeszcze nie kończy - zapewnia ambitny zawodnik krakowskiej jedenastki.

Komentarze (0)