Po słabym w swoim wykonaniu początku spotkania Górnik już w pierwszych minutach gry stracił bramkę, kiedy na raty Adama Stachowiaka pokonał Marcin Żewłakow. Trafienie byłego reprezentanta Polski w barwach GKS Bełchatów obudziło zabrzan z letargu i z biegiem czasu to beniaminek przejął kontrolę boiskowych wydarzeń. Kwadrans później do remisu doprowadził Grzegorz Bonin, który skierował do pustej bramki piłkę odbitą przez Łukasza Sapelę po strzale Daniela Sikorskiego.
- Mogliśmy ten mecz wygrać, ale równie dobrze mogliśmy stąd wyjeżdżać bez punktów. Nasza gra szczególnie dobrze wyglądała w drugiej połowie, kiedy dobrze się broniliśmy i wychodziliśmy z groźnymi kontratakami. Mogliśmy pokusić się o zwycięstwo, ale punkt na trudnym terenie w Bełchatowie też jest ważny - przekonuje strzelec wyrównującej bramki dla Trójkolorowych.
Pojedynek GKS Bełchatów z Górnikiem stał pod znakiem walki z obu stron. Jeszcze w pierwszej połowie po jednym ze starć w środku pola z pomocy medycznej musiał skorzystać Grzegorz Baran, któremu polała się krew z nosa. - Obie drużyny walczyły o to, żeby wywalczyć przewagę w środku boiska. Do końcowego gwizdka ważyły się losy tego spotkania. Każdy mógł przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale remis jest wynikiem sprawiedliwym dla obu drużyn - uważa skrzydłowy zabrzańskiej drużyny.
Górnik rozpoczął mecz bardzo nerwowo i już w 9. minucie spotkania stracił bramkę. Wcześniej dwukrotnie zespół przed utratą gola ratować musiał Stachowiak dobrze broniąc strzały Dawida Nowaka i Szymona Sawali. - Początek spotkania był w naszym wykonaniu bardzo chaotyczny. Szybko straciliśmy bramkę i mieliśmy problemy z zatrzymaniem rozpędzonego rywala. Na szczęście z biegiem czasu wróciliśmy do swojego normalnego poziomu i zdołaliśmy wyrównać. Po przerwie graliśmy o zwycięstwo, ale nie udało się strzelić bramki na wagę trzech punktów. Szkoda, bo okazje były - przyznaje pomocnik drużyny z Roosevelta.
Dla Bonina powrót na stadion w Bełchatowie był podróżą sentymentalną. Na obiekcie GKS gracz Górnika w maju 2006 roku debiutował w reprezentacji Polski w meczu z Litwą (0:1). - Faktycznie na tym stadionie dane było mi zadebiutować w narodowych barwach, ale wychodząc na boisko o tym nie myślałem. To stare dzieje i skupiałem się tylko na spotkaniu z Bełchatowem. Cieszy strzelona bramka, bo ona pozwoliła nam wywieźć cenny punkt - dowodzi 27-letni zawodnik beniaminka ekstraklasy.
W Zabrzu doszło w ostatnich dniach do małej rewolucji kadrowej. Z posadą pożegnał się prezes Łukasz Mazur, a jego miejsce zajął Tomasz Mazurkiewicz. Czy roszady na górze odbiły się w jakimś stopniu na atmosferze w szatni górniczej drużyny? - Nie myśleliśmy o tym, co się działo w klubie. Góra jest od tego, żeby robić swoje, a my swoją robotę robimy na boisku. Na pewno wyjeżdżamy z Bełchatowa z jakimś niedosytem, ale punkt jest cenną zdobyczą i musimy go szanować - puentuje gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.