24-letni napastnik GKP w sobotę błysnął skutecznością przy ulicy Bogumińskiej. - Cieszę się, że przyczyniłem się znowu do tego, że wygrywamy, bo to jest bardzo ważne dla Gorzowa. Im więcej meczów wygrywamy tym jesteśmy wyżej w tabeli, ale co za tym idzie.. może w końcu ktoś zainteresuje się tą sytuacją w jakiej się znajdujemy - zdradził Emil Drozdowicz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Zdaniem napastnika GKP mecz stał na bardzo niskim poziomie, ale zwycięstwo bardzo cieszy, bo spotkanie było tzw. meczem o "sześć" punktów. - Mecz z mojego punktu widzenia był bardzo słaby. Myślę, że dostosowaliśmy się do poziomu w jakim w tabeli jesteśmy. Oba zespoły walczą o utrzymanie, my tym razem okazaliśmy się lepszym zespołem. W porę wyszliśmy z tej opresji, bo wygrywając 1:0 szybko tracimy bramkę. Można powiedzieć, że podnieśliśmy się z kolan, bo nie powinniśmy tracić tej bramki, ale szybko odpowiedzieliśmy i wygrywamy 2:1. Mieliśmy mnóstwo sytuacji, ja miałem okazję strzelić na 3:1. Cieszymy się, że zdobywamy punkty - stwierdził sam zainteresowany.
Drozdowicz nie ukrywa, że sytuacja klubu jest bardzo nieciekawa. Zdaniem młodego napastnika niebiesko-białych, był to jeden z ostatnich, jak nie ostatni wyjazd jego zespołu. Mimo tego, że sytuacja jest ciężka, to punkty bardzo cieszą gorzowian. - Można powiedzieć, że jest to bardzo prawdopodobne, że był to jeden z naszych ostatnich wyjazdów. Szczerze mówiąc, żyjemy z dnia na dzień. Nie wiemy co się dzieje. W jednym momencie dowiadujemy się, że klub już nie istnieje, za chwilę zaś musimy wychodzić na trening. To rzeczywiście nie jest dla nas motywujące, każde takie słowa nas można powiedzieć, że dołują. My jak widać tutaj przyjechaliśmy. Może nie po dobrej grze, ale zdobywamy punkty, a myślę, że to jest najważniejsze - powiedział napastnik GKP.
Kibice Gorzowskiego Klubu Piłkarskiego mają pretensje do władz miasta, że wspierają tylko żużel. Od dawna wiadomo, że bez pomocy miasta klub nie ma szans na przetrwanie. Zdaniem Drozdowicza kibice mają rację, bo nie powinno się faworyzować w mieście tylko jednej dyscypliny sportu. - Zdecydowanie tak. Widać zdecydowane działania władz miasta ku temu by w mieście pozostała tylko jedna dyscyplina. Jak w roku wydaje się 17 milionów na budowę stadionu i wspiera się dodatkowo ze wszystkich stron, jak to tylko możliwe tylko jeden klub, to inne mogą rzeczywiście czuć się pokrzywdzone i można powiedzieć, że usunięte z miasta - zakończył Emil Drozdowicz.