Warta poniosła w Świnoujściu pierwszą, wiosenną porażkę. Rewelacja ostatnich tygodni przegrała pechowo, jednak przez cały mecz nie zachwyciła obserwatorów. Zieloni mieli sporo problemów z konstruowaniem akcji i stwarzaniem sytuacji pod bramką wyspiarzy.
- Wiedzieliśmy jak gra Warta, ponieważ przygotowywaliśmy się do tego meczu przez cały tydzień. Dlatego postawiliśmy im opór. Goście mieli problemy z podchodzeniem pod nasze pole karne, ponieważ ich rozpracowaliśmy. Staraliśmy się grać blisko przeciwników i agresywnie. Czekaliśmy na swoje szansę i udało się w doliczonym czasie gry. Tym lepiej, ponieważ nie mieli czasu na odrobienie strat - komentował w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Damian Misan.
Wyspiarze rozstrzygnęli losy drugiego z rzędu pojedynku w doliczonym czasie gry. W poprzedzającym tygodniu pokonali Piasta Gliwice po trafieniu Charlesa Nwaogu, który zmienił na placu gry Damiana Misana. W sobotniej konfrontacji z Wartą - role się odwróciły. Tym razem, Misan pojawił się w miejsce Nigeryjczyka i w 92. minucie został bohaterem pojedynku. Było to zarazem debiutanckie trafienie napastnika Floty z barwach wyspiarzy.
- Na pewno chcę teraz częściej pojawiać się na murawie, ponieważ czuję się coraz lepiej. Kiedy wróciłem z Cypru nie byłem gotowy na grę od początku. W miarę upływu czasu, dochodziłem do siebie, wziąłem się za treningi. Z meczu na mecz widać efekty - zapowiadał, po ostatnim gwizdku, Misan.
Dzięki sobotniemu zwycięstwu, Flota zrównała się punktami z trzecim w tabeli - Piastem Gliwice. Kibice Floty coraz częściej spoglądają również w kierunku liderów pierwszoligowej tabeli.
- Będziemy próbowali jeszcze awansować w tabeli. Wszak w każdym spotkaniu gramy o zwycięstwo, a z meczu na mecz gramy coraz lepiej. Jak będzie? Czas pokaże. Jeśli czołówka będzie gubiła punkty, to kto wie... - zakończył nasz rozmówca.