Grzegorz Goncerz: Głowy nam się nie gotują

GKS Katowice pokonał MKS Kluczbork 1:0 (1:0) i awansował na ósmą lokatę w ligowej tabeli. Podopieczni trenera Wojciecha Stawowego szczególnie w pierwszej połowie stwarzali zagrożenie pod bramką rywala, ale zawodziła skuteczność.

GKS Katowice w meczu z MKS Kluczbork zagrał dwie nierówne połowy. W pierwszej odsłonie spotkania śląska drużyna stworzyła kilka klarownych okazji bramkowych, ale albo świetnie interweniował golkiper kluczborczan Grzegorz Świtała, albo katowiczanom brakowało szczęścia, kiedy po strzale Piotra Plewni piłka zatrzymała się na poprzeczce.

- W ostatnich meczach nasza gra wyglądała bardzo dobrze, ale nie szło to w parze ze zdobyczą punktową. Z Kluczborkiem w pierwszej połowie zupełnie zdominowaliśmy przeciwnika, w drugiej było trochę gorzej, ale zdobyliśmy w pełni zasłużone trzy punkty - przekonuje Grzegorz Goncerz, pomocnik Gieksy.

Bramkę na wagę kompletu punktów zdobył dla katowickiej drużyny Janusz Dziedzic. Najskuteczniejszy w tym sezonie strzelec GKS mógł swoje konto bramkowe wzbogacić o kolejne trafienia, ale zmarnował kilka znakomitych sytuacji.

- Najważniejsze, że Jasiu tę jedną bramkę strzelił i wygraliśmy ten mecz. Mogliśmy wygrać wyżej, ale nie jesteśmy pazerni. Cieszymy się z trzech punktów, ale nie osiadamy na laurach. Koncentrujemy się teraz na meczu, który nas czeka w Gorzowie, żeby zdobyć kolejny komplet punktów i piąć się w górę tabeli - wskazuje były gracz Ruchu Chorzów.

Warunki gry w spotkaniu Gieksy z MKS Kluczbork dyktowały warunki pogodowe. W stolicy Górnego Śląska wiał silny wiatr, a nad miastem zbierały się ciemne chmury. Ostatecznie deszcz nie spadł, ale porywisty wiatr sprawiał, że piłka niejednokrotnie płatała zawodnikom figle.

- Warunki pogodowe miały wpływ na bieg boiskowych wydarzeń. W pierwszej połowie graliśmy z wiatrem i ten wiatr dodawał nam skrzydeł. W drugiej połowie mieliśmy kontynuować ten sam styl, ale pogoda nie ułatwiała nam zadania. Mimo to mieliśmy swoje sytuacje, do wykończenia których zabrakło nam wyrachowania i zimnej głowy - przyznaje 23-letni rozgrywający śląskiej jedenastki.

Mimo awansu na ósmą lokatę w tabeli zawodnicy Gieksy twardo stąpają po ziemi. Nie zamierzają sobie nakreślać górnolotnych celów, lecz skupiają się na kolejnym spotkaniu z GKP Gorzów Wielkopolski.

- Gieksa patrzy na kolejny mecz i absolutnie głowy nam się nie gotują. Mamy dużo lodówek w szatni i na pewno z tego lodu skorzystamy. Przede wszystkim musimy w dalszym ciągu ciężko pracować na treningach i szlifować swój styl gry, żeby przynosiło to efekty na boisku. Nasza gra wygląda nieźle, ale ciągle dużo pracy przed nami - uważa ambitny zawodnik katowickiego pierwszoligowca.

Komentarze (0)