Rewelacja piłkarskiej wiosny - Warta Poznań poniosła nad morzem pierwszą w rundzie porażkę. Przegrała pechowo, ponieważ jedyną bramkę w meczu straciła dopiero w 92. minucie, po uderzeniu Damiana Misana w podbramkowym zamieszaniu. Mimo straty punktu w dramatycznych okolicznościach, przez całe spotkanie nie zachwyciła obserwatorów. Zieloni mieli sporo problemów ze stwarzaniem groźnych sytuacji strzeleckich pod bramką Floty.
- Wiadomo, że nie spodziewaliśmy się łatwej przeprawy w Świnoujściu. Mecze z Flotą są bardzo ciężkie, w szczególności, gdy przyjeżdża się na wyspę Uznam. Chcieliśmy narzucić swój styl gry i pokazać, że można tutaj fajnie pograć. Trochę nam się to nie udało, co było widoczne na murawie - opowiadał po końcowym gwizdku Michał Ciarkowski.
- Zagraliśmy naprawdę fatalne spotkanie i nie mam nic na nasze usprawiedliwienie. Nie jestem w stanie powiedzieć, z czego wynikały nasze problemy przy konstruowaniu ataków w drugiej połowie. Tak jak mówiłem, chcieliśmy narzucić swój styl gry, ale Flota zrobiła to za nas. Dlatego wyjeżdżamy z zerowym dorobkiem.
Powrót Ciarkowskiego na wyspę Uznam był ważnym wydarzeniem dla świnoujskich kibiców. Pomocnik Warty jeszcze w poprzedniej rundzie biegał po pierwszoligowych murawach w koszulce Floty. W sobotę, przyjechał już jako zawodnik Zielonych, ale swojego występu nie zalicza do udanych. Został ściągnięty z murawy przez Bogusława Baniaka jako pierwszy już w 61. minucie.
- Nie było to takie spotkanie, jakie bym sobie wymarzył. To boli, że słabsza dyspozycja przyszła akurat na mecz z Flotą. Takie mecze jednak się zdarzają. Teraz trzeba się odbudować na przyszły tydzień i zrehabilitować - powiedział, w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl były zawodnik Floty.
Ciarkowski opuścił szeregi wyspiarzy zimą, gdy dobiegło końca jego wypożyczenie z Polonii Warszawa. Nie zagrzał długo miejsca w stolicy, skąd został ponownie wypożyczony - tym razem do poznańskiej Warty.
- Przenosiny ze Świnoujścia do Warszawy, a następnie do Poznania były dla mnie trochę męczące. Brakuje mi stabilizacji, luzu psychicznego. Co chwilę gdzieś się przenoszę, muszę walczyć o skład, aklimatyzować się w nowej drużynie pod wodzą nowego trenera. Taka jest piłka. Tak się stało, że musiałem z konieczności wrócić do Polonii, skąd trafiłem do Poznania. Do czerwca mam kontrakt z Wartą, a później zobaczymy co dalej - opowiadał nasz rozmówca.
Przed ekipą Baniaka kolejna potyczka z drużyną z Pomorza Zachodniego. Tym razem u siebie, z Pogonią Szczecin - klubem, który przed laty trenował charyzmatyczny szkoleniowiec Zielonych.
- Po sobotniej porażce w Świnoujściu, motywacja w kolejnym spotkaniu będzie jeszcze większa. Liczymy, że nasi kibice i nasz stadion pomogą nam, abyśmy zagrali dobry mecz i przede wszystkim go wygrali. Naszym celem, który chcemy osiągnąć jak najszybciej, jest utrzymanie - zakończył Ciarkowski.