Robert Podoliński (trener Dolcanu Ząbki): Jeden punkt to jest na pewno jakaś zdobycz, mimo że nie jest to tyle, co trzy oczka. Myślę, że mieliśmy swoje sytuacje i szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy. Wiedzieliśmy, czego po Piaście się spodziewać, mieliśmy dużo informacji o tym zespole. Myślę, że dostosowaliśmy się do tego, co prezentuje Piast, szukaliśmy swojej szansy w kontrataku. Zabrakło naprawdę niewiele, żeby stąd wywieźć trzy punkty, co myślę, że byłoby ogromną sensacją. To nie byłaby niespodzianka, my przyjechaliśmy tutaj jako zespół ostatni, nas się już spuściło z ligi, ale było widać, że wierzymy do końca i broni nie złożyliśmy. W każdym meczu będziemy się starać o trzy punkty. Wiary nie mieszam z piłką nożną, ale cieszę się, że państwo we mnie wierzą. My nie mamy nic do stracenia, zawsze walczymy o zwycięstwo. Co zrobić, żeby Świerblewski szybciej kończył akcje? Na pewno zamieniałbym go na Ibrahimovicia, ale wiem, że rozmowy spaliły na panewce. Gdybyśmy stracili bramkę na 1:0, a Piast miał takie sytuacje, to trudno byłoby nam grać otwartą piłkę z takim zespołem. Realizowaliśmy nasz plan od początku do końca. Nikt na nas tu nie liczył, wszyscy skazywali nas na pożarcie, a wywozimy punkt.
Marcin Brosz (trener Piasta Gliwice): Myślę, że mecz był podobnych do tych, które graliśmy u siebie poprzednio. Mieliśmy swoje sytuacje, nie wykorzystujemy ich, co jest naszą piętą achillesową. A później, w końcówce, gramy już ostatnie piętnaście minut va-bank. Przez to zespoły, które do nas przyjeżdżają stwarzają sobie w tym okresie gry najwięcej sytuacji. Bierze się to stąd, że chcemy wygrywać, a nie potrafimy jak na razie trafić, żeby rozpocząć. I myślę, że jest to powód, dlaczego zamiast trzech punktów, mamy jeden. Jednak, jeśli raz uda się zainkasować trzy oczka, to potem już pójdzie. Jak wyniki pokazują nie jest to nasze optymalny skład. Próbujemy coś zmienić, ustawiamy się niżej, ustawiamy się na inną grę. Strasznie liczyliśmy na ten mecz, bo był on takim, który chcieliśmy bardzo wygrać. Szkoda. Dałoby nam to wiarę w to, co robimy. Na Pogoni Szczecin Smektała rozegrał bardzo dobre zawody, miał dwie, trzy sytuacje, gdzie dał sygnał, że po urazie, który miał, wraca do dyspozycji z jesieni.