Beniaminek nie zatrzymał debiutantów - relacja z meczu Zawisza Bydgoszcz - Chojniczanka Chojnice

Przed sobotnim spotkaniem na szczycie grupy zachodniej II ligi celem obu drużyn była poprawa fatalnej w ostatnich tygodniach skuteczności. To udało się zrealizować tylko gospodarzom.

Być może graczom Chojniczanki pomogłaby zmiana trenera. W mijającym tygodniu na taki właśnie krok zdecydowali się działacze Zawiszy. Defensywny styl stosowany przez Macieja Murawskiego (1-4-5-1) zastąpił ofensywny (1-4-4-2) przedstawiony przez Adama Topolskiego. - Brakuje nam zawodnika, który tylko dostawiłby nogę. Dziś po przerwie aż się o to prosiło. Bo jeśli nie strzela się bramki z jednego lub dwóch metrów od kilku miesięcy, to potrzebny byłby nam tylko napastnik i sprzyjające niebiosa - komentował ironicznie po meczu trener Grzegorz Kapica.

Końcowy rezultat nie oddaje zaciętej rywalizacji na boisku. Bydgoszczanie co prawda już chwilę po przerwie mogli się cieszyć z trzech punktów, ale po trafieniu Łukasza Ślifirczyka cofnęli się pod swoją bramkę. Wówczas kilkakrotnie napastnicy Chojniczanki mogli, a właściwie wręcz powinni strzelić przynajmniej jednego gola. Za każdym razem piłkę z linii bramkowej wybijali obrońcy gospodarzy bądź powracający między słupki Andrzej Witan. - Zagrałem po dwóch meczach przerwy, choć nie czułem jeszcze dobrze gry. Z biegiem czasu będzie lepiej - podkreślił golkiper gospodarzy.

Szkoleniowiec Chojniczanki zastosował zupełnie inną taktykę niż pozostali rywale goszczący w Bydgoszczy. I już w pierwszej połowie zapłacił za to wysoką cenę. Najpierw z najbliższej odległości Patryk Klofik, a chwilę później przepięknym strzałem z dystansu bramkarza gości pokonał Maciej Kot. Dla syna wieloletniego kapitana Zawiszy Jacka Kota to był debiut w podstawowej jedenastce. - Ojciec przed meczem wierzył w moje umiejętności. Poradził także, abym nie bał się rywali - mówi młody Kot.

Podopieczni Grzegorza Kapicy nie mogli poradzić sobie z oskrzydlającymi akcjami gospodarzy i prostopadłymi podaniami ze środka pola. Tego przykładem była wspomniana trzecia bramka, kiedy Wojciech Okińczyc idealnie wystawił futbolówkę Łukaszowi Ślifirczykowi. Gra Chojniczanki poprawiła się, kiedy szkoleniowiec gości posłał na boisko swoich rezerwowych. - W Chojnicach jest wielkie parcie na piłkę i od lokalnych mediów zawsze dostaję po głowie po takich meczach - potwierdził. - Po sobotniej porażce nasze szanse na awans zmalały jednak do zera. Spróbujemy za rok.

Zawisza Bydgoszcz - Chojniczanka Chojnice 3:0 (2:0)

1:0 - Klofik 17'

2:0 - Kot 27'

3:0 - Ślifirczyk 46'

Zawisza Bydgoszcz: Witan - Dąbrowski, Warczachowski, Jankowski, Stefańczyk

Galdino (59' Łukaszewski), Klofik (59' Wójcicki), Piętka, Kot (78' Wasikowski), Okińczyc, (71' Maziarz), Ślifirczyk.

Chojniczanka Chojnice: Baran - Jakosz, Andruszczak, Matuszek, Mikołajczak, Trojanowski, Atanacković (51' Ziemak), Parzy, Noga (46' Pestka), Kowal (50' Magdziński), Gibczyński.

Żółte kartki: Stefańczyk, Warczachowski, Klofik (Zawisza) oraz Trojanowski, Ziemak (Chojniczanka).

Sędzia: Karol Mazuro (Olsztyn).

Widzów: 2136 (gości: 350).

Źródło artykułu: