Błażej Telichowski: Nie czuję się kozłem ofiarnym

Polonia Bytom nie zdołała stawić czoła swojej imienniczce z Warszawy i przegrała gładko 0:2 (0:1). Po bardzo słabej w swoim wykonaniu pierwszej połowie śląska drużyna w drugiej części gry stworzyła kilka dogodnych sytuacji strzeleckich, ale wyraźnie szwankowało wykończanie akcji.

Przed meczem obie Polonie w ligowej tabeli dzieliła różnica trzech pozycji. Warszawianie zgromadzili cztery punkty więcej od bytomian i gdyby śląska drużyna wygrała to spotkanie zbliżyłaby się do Czarnych Koszul na dystans jednego oczka. Swoich przedmeczowych aspiracji niebiesko-czerwoni nie umieli przekuć na boisku. Najpierw grali bez jakiegokolwiek pomysłu, a kiedy już tryby zaskoczyły to fatalnie pudłowali pod bramką Sebastiana Przyrowskiego.

Największym pechowcem w bytomskiej drużynie był Błażej Telichowski, który zmarnował dwie świetne okazje na zdobycie wyrównującej bramki. - Wielka szkoda, że nie udało mi się wykorzystać którejś z tych sytuacji, bo wtedy pewnie byśmy tego meczu nie przegrali, a może nawet pokusili się o zwycięstwo. Nie czuję się jednak kozłem ofiarnym. Zawiedliśmy jako całość i będziemy za to spotkanie rozliczani jako drużyna, a nie indywidualnie - dowodzi kapitan drużyny z Olimpijskiej.

Dla Telichowskiego mecz z Czarnymi Koszulami miał szczególną wartość sentymentalną. Do Bytomia trafił w zimowym okienku transferowym sezonu 2009/10 właśnie ze stolicy. W barwach drużyny z Konwiktorskiej występował łącznie przez dwie rundy, z półroczną przerwą na występy w Arce Gdynia. Jakie widzi różnice między Polonią z Bytomia i tą z Warszawy?

- Jeżeli chodzi o finanse i organizację, to nie ma nawet co tych klubów porównywać. Pod względem sportowym przynajmniej w drugiej połowie byliśmy lepsi. Musimy przede wszystkim skupić się na sobie, a nie na tym z kim gramy. Jeśli będziemy skupiali się na wszystkim wokoło zabraknie nam koncentracji na najważniejsze zadania, a liczyć się dla nas powinno to, żebyśmy utrzymali ekstraklasę dla Bytomia - wskazuje stoper Polonii.

Podopiecznych trenera Roberta Góralczyka czeka teraz wyjazd do Łodzi na mecz z Widzewem. Dla niebiesko-czerwonych będzie to ostatnia szansa, by dobić do reszty stawki i zostawić w tyle znajdujące się pod kreską Arkę i Cracovię. - Mecz w Łodzi będzie dla nas jednym z najważniejszych meczów w tej rundzie. Musimy dać z siebie trzysta procent i to spotkanie wygrać, by uniknąć nerwowej końcówki. Nie możemy sobie pozwolić na gubienie punktów w meczach z bezpośrednimi rywalami - zapowiada obrońca bytomskiej drużyny.

Komentarze (0)