Legioniści: Kotorowski powinien dostać czerwoną kartkę

W sobotnim meczu Lech Poznań pokonał Legię Warszawa 1:0, ale nie obyło się w tym spotkaniu bez kontrowersji. W 64. minucie, przy bezbramkowym remisie, Krzysztof Kotorowski sfaulował poza polem karnym Manu, ale Robert Małek postanowił pokazać bramkarzowi Kolejorza tylko żółtą kartkę, co bardzo rozzłościło warszawskich piłkarzy.

Z pozoru niegroźnej sytuacji wyniknęła olbrzymia kontrowersja. Bartosz Bosacki źle trafił w piłkę, dzięki czemu Manu znalazł się sam na sam z Krzysztofem Kotorowski. Pomocnik Legii wypuścił sobie piłkę i został podcięty przez bramkarza Lecha tuż za polem karnym. Po chwili zawahania sędzia podyktował rzut wolny dla gości, ale Kotorowskiemu pokazał tylko żółtą kartkę. - Nie zgadzam się z decyzją arbitra. Sędzia nie może zachować się inaczej niż pokazać czerwoną kartkę - uważa Maciej Skorża, a podobnego zdania byli inni piłkarze Legii. - Nie wiem dlaczego Kotorowski nie dostał czerwonej kartki. To jest coś niesamowitego jak sędzia zinterpretował tą sytuację - dodaje Ariel Borysiuk.

Robert Małek z pewnością zinterpretował tą sytuację w ten sposób, że piłka nie zmierzała w stronę bramki, tylko pod linię końcową boiska, a w dodatku w pole karne wracał Bosacki. - Pan Małek musi przeczytać kilka przepisów dotyczących sytuacji, gdy zawodnik wychodzi sam na sam z bramkarzem i jest faulowany - kontynuuje Jakub Rzeźniczak.

W nieco innym tonie o tej sytuacji wypowiadali się lechici. Zdawali sobie sprawę, że Kotorowski mógł wylecieć z boiska, ale starali się usprawiedliwić sędziego. Jak sytuację oceni sprawca całego zajścia? - Nie wiem, nie znam się na tym. Wyszedłem za pole karne chcąc ratować sytuację. Manu zabrał piłkę do boku, a ja go delikatnie ruszyłem i upadł bardzo teatralnie. Wiadomo, że w takiej sytuacji serce lekko zadrżało, ale piłka nie zmierzała w światło bramki tylko do boku - opisuje Kotorowski, a Bosacki dodaje: - Mogło skończyć się inaczej.

Z kolei Jakub Wilk w pewnym momencie przestraszył się, że sędzia odgwiżdże rzut karny. - Na samym początku myślałem, że nie ma faulu, bo sędzia się wahał i nie wiedziałem o co chodzi. Już byłem daleko od sytuacji i Kotorowski dostał żółtą kartkę. Na początku myślałem, że będzie rzut karny - mówi pomocnik Lecha.

Nie ulega wątpliwości, że Małek popełnił błąd. Kotorowski może mówić więc o sporym szczęściu, bo nie tylko nie osłabił drużyny, ale co dla niego równie ważne będzie mógł zagrać w kolejnych meczach. Wiadomo, że w przypadku czerwonej kartki musiałby pauzować, co stworzyłoby szansę Jasminowi Buriciowi.

Komentarze (0)