Jacek Kiełb: Jeśli odpadniemy z Pucharu Polski, zwycięstwo z Legią straci znaczenie

W sobotę Jacek Kiełb powrócił na boisko po długiej przerwie spowodowanej kontuzją. Młody pomocnik zagrał przeciwko Legii tylko przez 23 minuty, lecz może być zadowolony, bo zaliczył dość udany występ, a Kolejorz zwyciężył 1:0.

- To był wyrównany mecz, w którym zarówno Legia, jak i my mieliśmy dobre sytuacje. Możemy się cieszyć z tego, że to nam udało się zdobyć jedyną bramkę i zainkasować trzy punkty. O naszym sukcesie zadecydowało w pewnym stopniu szczęście oraz to, że mamy w składzie Artjomsa Rudnevsa. To jest człowiek, który potrafi odnaleźć się w polu karnym i strzelać ważne bramki. Legia postawiła poprzeczkę bardzo wysoko, jednak spodziewaliśmy się tego. Bez względu na aktualną formę obu ekip, te pojedynki zawsze wyzwalają dodatkową adrenalinę - powiedział Jacek Kiełb.

Ważne wydarzenie sobotniego spotkania miało miejsce w 64. minucie. Wówczas Krzysztof Kotorowski sfaulował w sytuacji sam na sam Manu i obejrzał tylko żółtą kartkę. Sędzia obszedł się z nim zatem bardzo łagodnie. - Byłem dość daleko od tej sytuacji, bo akurat się rozgrzewałem - stwierdził Kiełb, nie podejmując się oceny.

Były zawodnik Korony Kielce przyznał, iż przerwa związana z leczeniem urazu była dla niego niekomfortowa i tęsknił za powrotem na murawę. - Od pewnego czasu wszystko się we mnie gotowało i bardzo zależało mi, żeby wreszcie wrócić do gry. Dlatego ucieszyłem się, gdy okazało się, że jestem w osiemnastce. Dzięki temu pojechałem na zgrupowanie z drużyną, byłem wśród kolegów i mogłem już poczuć atmosferę związaną z meczem. Fajnie też, że dostałem szansę występu. Nie zagrałem może nadzwyczajnie, ale najważniejsze, że wygraliśmy. Ja nad swoją formą będę jeszcze pracował indywidualnie i wkrótce powalczę o pierwszą jedenastkę.

Młody pomocnik nie ma wątpliwości, że wtorkowy rewanżowy pojedynek Pucharu Polski w Bielsku-Białej będzie miał kolosalne znaczenie w kontekście atmosfery w klubie. - Jeśli nie awansujemy do finału, to zwycięstwo z Legią straci znaczenie. Te dwie potyczki traktujemy w zasadzie jako dwumecz. Można powiedzieć, że połowę drogi mamy za sobą. Teraz trzeba wykonać drugą część planu.

Kiełb uważa, że potyczka z Podbeskidziem będzie inna niż ta sobotnia. - Przede wszystkim nie będziemy grać przy swoich kibicach. To jest podstawowa różnica, natomiast pod względem czysto sportowym może być nawet podobnie. Na pewno nie zabraknie nam mobilizacji, bo chcemy zdobyć Puchar Polski tak samo jak chcieliśmy wygrać z Legią.

Były zawodnik Korony Kielce wyklucza jakiekolwiek problemy kondycyjne w pojedynku z Góralami. - Nie ma mowy o zmęczeniu. Kadra naszego zespołu jest na tyle szeroka, że niejeden piłkarz może mieć problem z załapaniem się do osiemnastki. Na pewno wytrzymamy trudy wtorkowego meczu - zakończył Kiełb.

Komentarze (0)