Echa meczu Śląsk - Wisła: Lenczyk jak Mourinho, a Wisła jak Barcelona

Piłkarze Śląska Wrocław niedawno przerwali swoją passę meczów bez porażki. Teraz końca dobiegła passa Białej Gwiazdy. Trener WKS-u zastosował taki fortel jak Jose Mourinho - tylko z lekką korektą.

Artur Długosz
Artur Długosz

Orest Lenczyk jak Jose Mourinho

Piłkarze Śląska Wrocław w meczu z Wisłą Kraków dokładnie wiedzieli co mają robić. Wrocławianie nie rzucili się na rywala, nie wdali się w wymianę ciosów. Spokojnie czekali na swojej połowie i... punktowali jak wytrawny bokser. Szkoleniowiec WKS-u nakreślił swoim piłkarzom dokładną taktykę, a ci ją zrealizowali. - Pomyślałem sobie, że w meczu Barcelony i Realu wielkiego Mourinho stać na wstawienie autobusu do bramki to my wstawimy przegubowiec. Dla tych, którzy nie wiedzą - przegubowiec to dwie części autobusu połączone gumą - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Orest Lenczyk. Taka taktyka się opłaciła.

- Wiedzieliśmy, że piłkarze Śląska tak będą grać - skomentował Erik Cikos, defensor Białej Gwiazdy. Piłkarze Wisły wiedzieli, ale nie potrafili sobie z taką grą gospodarzy poradzić. - Trener nakreślił nam taką taktykę, a nie inną i się opłacało. Bardzo mądrze byliśmy ustawieni i fajnie kontrowaliśmy - powiedział Mariusz Pawelec, obrońca zielono-biało-czerwonych.

Seria Wisły zakończona. Rozpoczęta nowa Śląska?

Piłkarze Wisły Kraków przegrali po raz pierwszy od jedenastu spotkań. Do meczu we Wrocławiu zawodnicy Białej Gwiazdy ostatnią porażkę w lidze odnieśli 31 października 2010 roku. Przegrali wtedy w Poznaniu z Lechem 1:4. - Raczej nie przyzwyczailiśmy się do porażek w ostatnim czasie. Niestety taka się przydarzyła - powiedział Maciej Żurawski.

Piłkarze Śląska to ostatnio mistrzowie przerywania serii. W ostatniej kolejce przerwali swoją czternastu meczów bez porażki, a także dziesięciu meczów bez zwycięstwa Korony Kielce. Tym razem passa piłkarzy z Krakowa dobiegła końca. A może wrocławianie rozpoczęli swoją nową serię? To w końcu od meczu z Wisłą w Krakowie w rundzie jesiennej zaczęła ta passa WKS-u czternastu potyczek bez przegranej.

Dramat Łukasza Gikiewicza

Bardzo pechowo spotkanie skończyło się dla Łukasza Gikiewicza, napastnika Śląska Wrocław. Ten piłkarz wszedł z ławki rezerwowych i chwilę potem strzelił bramkę. Był to pierwszy gol tego zawodnika od 24 września 2010 roku, kiedy to pokonał bramkarza Korony Kielce. Tuż przed upływem regulaminowego czasu gry Gikiewicz źle upadł i jak się później okazało złamał kostkę boczną stawu skokowego. W tym sezonie "Giki" na boisku już nie pojawi.

Przygniatająca przewaga

Wiślacy w meczu ze Śląskiem mieli przygniatającą przewagę jeżeli chodzi o posiadanie piłki. Piłkarze Białej Gwiazdy wymieniali między sobą sporą liczbę podań, wiele razy też dośrodkowywali. - Pamiętam, jak objąłem Śląsk Wrocław w pierwszym meczu w Krakowie i wypominano mi, że Wisła w tym meczu dośrodkowywała wiele razy. W piłce nożnej nie chodzi o to, aby kopać piłkę w kierunku bramki, bo podobno tym razem dośrodkowań było 120 - mówił Orest Lenczyk.

Atak pozycyjny Wisły na nic się zdał. Choć to Wiślacy byli częściej przy piłce to gole padły tylko dla Śląska.

Spokój w obozie lidera

Lider ekstraklasy ma już tylko trzy punkty przewagi nad drugą w tabeli Jagiellonią Białystok. Walka o mistrzostwo Polski nabrała więc rumieńców. W ekipie z Krakowa tonuje się jednak emocje. - Mamy świadomość, że zostanie mistrzem Polski nie będzie proste. Mamy świadomość tego, że szczególnie media chciałyby wprowadzić w panikę, że reszta zespołów zbliża się do nas. Jesteśmy dalej liderem, mamy trzy punkty przewagi nad drugim zespołem. Przed nami wiele meczów - podsumował Robert Maaskant.

W podobnym tonie wypowiadali się także piłkarze Wisły. - Nadal jesteśmy liderem i nadal walczymy o mistrzostwo. Nadal to my rozdajemy karty - skomentował Żurawski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×