W sobotnim meczu GKS Katowice zremisował na własnym stadionie z Ruchem Radzionków 1:1 (0:1). Sympatycy drużyny z Bukowej długimi fragmentami zamiast wspierać Gieksę wyładowywali swoją niechęć do Piotra Rockiego. Skrzydłowy Cidrów popadł w niełaskę fanów katowickiej drużyny blisko sześć lat temu, w meczu pomiędzy Gieksą a Odrą Wodzisław Śląski.
Co się wówczas wydarzyło? Otóż, w 24. kolejce sezonu 2005/06 Rocki przyjechał na Bukową w barwach wodzisławskiej drużyny. Już wtedy było wiadomo, że stawką pojedynku będzie zachowanie ekstraklasowego bytu. Gieksa plasowała się na dnie ligowej tabeli, Odra była przedostatnia. W owym sezonie z najwyższą klasą rozgrywkową żegnała się bezpośrednio jedna drużyna, a zespół drugi od końca toczył batalię o utrzymanie z drugim zespołem ówczesnej drugiej ligi.
Prowadzeni przez Jana Furtoka katowiczanie, aby przedłużyć nadzieje na odbicie się od dna tabeli potrzebowali zwycięstwa nad wodzisławską drużyną. Wydawało się, że ich aspiracje się ziszczą, bo po bramce Krzysztofa Markowskiego z rzutu karnego GKS przez ponad godzinę prowadził 1:0. Nieoczekiwany zwrot akcji nastąpił w doliczonym czasie gry drugiej połowy. Wodzisławianie przeprowadzili wówczas szybką kontrę, po której Rocki świetnym podaniem obsłużył Jana Wosia, a ten doprowadził do wyrównania.
Bramka ta pozbawiła Gieksy złudzeń na utrzymanie, a słynący z krewkiego charakteru "Rocky" dolał jeszcze oliwy do ognia biegnąc wzdłuż popularnego blaszoka i gestykulując w kierunku kibiców kciukiem skierowanym w dół. Na dodatek po końcowym gwizdku oberwało się jeszcze sędziującemu spotkanie Marcinowi Borskiemu, którego pięścią zdzierżył po głowie jeden z pseudokibiców w szalu drużyny z Bukowej. W efekcie tego incydentu wynik meczu zmieniono na walkower dla Odry.
Choć od meczu minęło blisko sześć lat fani katowickiej drużyny wciąż pamiętają zachowanie Rockiego i swoją niechęć wylali na niego podczas sobotniej potyczki Gieksy z Cidrami. Przez niemalże całe spotkanie lżyli z doświadczonego zawodnika radzionkowian, a euforię na trybunach wywołała decyzja sędziego o ukaraniu zawodnika żółtą kartką. Raz nawet kibice drużyny z Katowic przekroczyli wszelkie granice dobrego smaku wywieszając na ogrodzeniu transparent z wymownym hasłem: "Rocki ch..".
Po meczu zawodnik do atmosfery na trybunach podchodził z dystansem. - Do wydarzeń sprzed sześciu lat nie chcę wracać. Dla mnie to jest nienormalna sprawa. Nie chcę się nawet z tego tłumaczyć, bo tłumaczy się tylko winny - uciął weteran pierwszoligowych boisk.
W obronę swojego zawodnika wziął trener Cidrów. - Spodziewaliśmy się takiej postawy kibiców. Piotrek zresztą również. Szkoda, że tak to w polskim futbolu funkcjonuje. Dlaczego stało się tak, a nie inaczej Piotrek musi sobie to z kibicami Gieksy wyjaśnić. Ja mogę tylko zawodnika pochwalić, bo nie skupiał się na tym, co działo się na trybunach, lecz grał w piłkę i cały czas walczył. Zachował się jak profesjonalista i zajął się prowadzeniem swoich młodszych kolegów zamiast skupianiem się na tym, co działo się na trybunach - przekonuje Artur Skowronek.