Bledzewski vs Radliński - czy zdrowa rywalizacja o miejsce w bramce jest możliwa?

Od początku rundy wiosennej pewne miejsce w bramce Warty ma Andrzej Bledzewski. Tymczasem Łukasz Radliński, który wcześniej grał w pierwszym składzie, teraz jest tylko rezerwowym. Jak znosi tą rolę? Jakie są relacje między oboma golkiperami?

- Między mną a Łukaszem nie dzieje się nic negatywnego. Zresztą nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek miał jakieś zatargi ze swoimi konkurentami do miejsca między słupkami. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że w Warcie jest lepiej niż w moich poprzednich klubach. Rywalizacja jest zdrowa, choć Łukasz na pewno nie jest zadowolony z tego, że siedzi na ławce rezerwowych. To przecież ambitny człowiek - powiedział Andrzej Bledzewski.

34-letni golkiper uważa, że duża konkurencja w bramce jest pożądanym zjawiskiem. - Po to jestem w klubie zarówno ja, jak i Łukasz, by trener miał pozytywny ból głowy. To dobrze wpływa na zespół. Myślę, że innej właściwej drogi nie ma. Widzę po sobie, że rywalizacja pomaga w budowaniu formy. Im bardziej pracuje Łukasz, tym bardziej ja się sprężam.

Dobre zdanie na temat swoich bramkarzy ma trener Bogusław Baniak. - Wbrew pozorom Radliński przy Bledzewskim zrobił duży postęp, mimo że aktualnie nie występuje. Zrozumiał, że dobro drużyny jest najważniejsze. Przyjął to i zadziornie podjął walkę. Przyznam szczerze, że nigdy nie widziałem na treningach tak pracującego Łukasza. To jest człowiek, który zmienił się pod względem mentalnym, już nie marudzi.

Dlaczego obecnie broni Bledzewski, a Radliński pełni rolę rezerwowego? - Andrzej wypracował sobie markę, gdy on stoi między słupkami, to sztab szkoleniowy jest nieco spokojniejszy. Nie oznacza to jednak, że Łukasz nie dostanie swojej szansy. Na niego też przyjdzie czas. Na dzień dzisiejszy pozycja Andrzeja jest bardzo mocna. Mam natomiast żal i pretensje o to, że za mało jest meczów, w których zachowujemy czyste konto. To mnie zaczyna denerwować. Tylko dwa razy w tej rundzie zagraliśmy na zero z tyłu - oznajmił "Bebeto".

Opiekun Zielonych potwierdził słowa swoich podopiecznych i zapewnił, że między golkiperami nie ma żadnych złych emocji. - Obserwuję ławkę rezerwowych i nie jest tak, że gdy tracimy gola, to Łukasz skacze z radości. W Warcie tego nie ma, chociaż w przeszłości zdarzało mi się prowadzić bramkarzy, którzy tak się zachowywali.

Źródło artykułu: