Hop - Bęc po 24. kolejce ekstraklasy

Orest Lenczyk poprowadził wrocławski Śląsk do zwycięstwa z Polonią Warszawa, a Adam Nawałka ze swoim Górnikiem pokonał w Krakowie Wisłę. Arka Gdynia trzy punkty straciła w ostatnich sekundach, a Polonii Bytom udało się wygrać z Jagiellonią Białystok.

HOP

Adam Nawałka: Trener Górnika ofensywnym ustawieniem drużyny na wyjazdowe starcie z Wisłą Kraków zaskoczył chyba wszystkich. Kibiców, dziennikarzy, a najbardziej samych zawodników. Ci ostatni pokazali się jednak ze świetnej strony. Zagrali najlepszy w tym sezonie mecz wyjazdowy i w pełni zasłużenie wywieźli pierwszy od 21 lat komplet punktów z Reymonta. Sześć punktów zdobytych przez beniaminka kosztem lidera jest wydarzeniem bez precedensu. Tym bardziej, że również jesienne zwycięstwo przerwało trwającą od 1999 roku passę meczów bez triumfu nad Białą Gwiazdą.

Polonia Bytom: W meczu z Jagiellonią Polonia zagrała wreszcie tak, że kibice uwierzyli w utrzymanie w ekstraklasie. Nie było już meczu na stojąco, jak chociażby z Polonią Warszawa. Po niemrawych początku bytomianie w kilkanaście minut rozbili defensywę białostoczan. Co prawda w drugiej połowie nie było już tak kolorowo, ale omen z Kielc nie powrócił i tym razem trzy zdobyte bramki dały śląskiej drużynie niesłychanie cenne trzy punkty.

Orest Lenczyk: Do meczu z Czarnymi Koszulami, które ostatnio w lidze prezentowały się bardzo dobrze, wrocławski Śląsk przystąpił bez kontuzjowanych Przemysława Kaźmierczaka, Sebastiana Mili, Dariusza Sztylki i Łukasza Gikiewicza. Cała czwórka to podstawowi i ważni dla drużyny piłkarze - zwłaszcza Mila i Kaźmierczak. - Cały czas zastanawialiśmy się, co trener Lenczyk jest w stanie wymyślić bez Mili, Kaźmierczaka, Sztylki i tak dalej. Wydaje się, że z tej ciężkiej sytuacji wybrnęli obronną ręką i za to wielkie słowa uznania dla drużyny i trenera - podsumował trener Polonii, Jacek Zieliński. Orest Lenczyk tak zestawił zespół, że ten wygrał z Czarnymi Koszulami. Już pojawiają się głosy, aby aktualny szkoleniowiec WKS-u rozpoczął pracę z reprezentacją Polski.

BĘC

Arka Gdynia: Pięć poprzednich derbów w ekstraklasie wygrała Lechia Gdańsk. Wszystkie jedną bramką. W niedzielę przez 89 minut zdecydowanie przeważali i prowadzili 2:0 gospodarze z Gdyni. Pomimo tego tylko zremisowali wygrany mecz. Arkowcy po strzeleniu drugiego gola zaczęli skupiać się nie na tym, co robili przez cały mecz, ale na tym, jak zaoszczędzić kilka następnych sekund. Najpierw stracili więc pierwszego gola, a potem drugiego. - To zwyczajne frajerstwo, że nie utrzymaliśmy 2:0, skoro dochodziła 90 minuta! Do tego momentu rywale praktycznie nam nie zagrozili. Przecież nawet nie oddali celnego strzału na naszą bramkę. Za wcześnie udaliśmy się mentalnie do szatni, aby cieszyć się ze zwycięstwa - podsumował kapitan gdynian, Maciej Szmatiuk. Jeżeli teraz Arce do utrzymania zabraknie dwóch punktów to piłkarze sami sobie będą winni.

Wisła Kraków: Przeliczyli się wszyscy ci, którzy po zwycięstwie nad Jagiellonią założyli na głowy graczy Wisły korony mistrzowskie. Biała Gwiazda pokazała, że jest mistrzem w marnowaniu wypracowanej przewagi. Z niedawnych ośmiu oczek przewagi nad drugą w tabeli Jagiellonią aktualnie zostały ledwie trzy, choć już mogło być i zero. Wisła notuje serię dwóch porażek z rzędu, a kto wie czy nie czeka ich trzecia. Bacząc na formę wyjazdową krakowian i bardzo trudny wyjazd na Pomorze, na mecz z przebudzającą się Lechią... Może być różnie...

Jagiellonia Białystok: Jagiellonia miała w ręce wszelkie argumenty ku temu, żeby dołączyć do przewodzącej ligowej stawce Wisły. W przerwie do Bytomia dotarły wieści z Krakowa, gdzie Wisła przegrała z Górnikiem. Co z tego, skoro białostoczanie wówczas przegrywali już z Polonią 0:3 i nie mieli większych szans, na wywiezienie choć punktu. Co prawda w drugiej połowie wicelider strzelił dwie bramki, ale dwa nie równa się trzem.

Komentarze (0)