Od 24 września 2010 roku piłkarze Śląska Wrocław nie doznali porażki w wyjazdowym meczu ligowym. W ostatniej serii gier zielono-biało-czerwoni zwyciężyli w Lubinie i mają coraz większe szanse na udział w europejskich pucharach. - Przed każdym meczem chodzę po ziemi. Też mam satysfakcję, że na tym pięknym stadionie udało się nie tylko przyjechać i rozegrać mecz, ale nawet wygrać. Szkoda, że wrocławscy kibice przerwali ten mecz na kilka minut. Tym bardziej po tym co się działo tydzień czy dziesięć dni temu. Takie stadiony nie zasługują na to, żeby popisywać się takimi "fajerwerkami", można było poczekać z tym do Sylwestra - mówił po zakończeniu pojedynku Orest Lenczyk, szkoleniowiec WKS-u.
Szkoleniowiec odniósł się także do defensywnego stylu gry preferowanego przez Śląsk. - Trener Wisły Kraków, Robert Maaskant powiedział po meczu rozegranym we Wrocławiu, że sposób w jaki Śląsk wygrał z Wisłą zabija piłkę nożną i wygoni kibiców z trybun. Wydawało mi się przed meczem w Gdańsku, że Wisła wcale tam nie jest takim pewnym faworytem. Gdyby ten mecz Wisła przegrała to nie wiem czy by miał podobne zdanie jak powiedział. Życzę panu Maaskantowi, aby miał takich piłkarzy jak ja w Śląsku, to wtedy będzie grał piękny i ofensywny futbol i ściągnie na stadion na Maślicach 40 tysięcy widzów. Ja nie pracuję w klubie, który połowę zawodników ściąga z Holandii czy z Ameryki Południowej, już nie wiem, pogubiłem się w tym, i nie decyduję tylko o pięknej grze, ale o losach tej drużyny w rozgrywkach - skomentował doświadczony szkoleniowiec.