Niewiele zabrakło, a Zbigniew Zakrzewski nie zagrałby na Lubelszczyźnie z powodu urazu odniesionego podczas niedzielnego meczu. Ostatecznie udało się postawić doświadczonego napastnika na nogi. - Do końca nie było wiadomo czy wystąpię w tym spotkaniu. Miałem stłuczone kolano po meczu z Sandecją w Poznaniu. Zagrałem na tyle, na ile wystarczyło mi sił - wyjaśnia sam zainteresowany.
Zakrzewski (z lewej) to najlepszy strzelec Warty z 9 golami na koncie
30-letni piłkarz pojawił się w wyjściowym składzie Zielonych. Ten ruch okazał się strzałem w dziesiątkę, Zakrzewski zapewnił Warcie zwycięstwo 1:0. Piłkarz wykorzystał pierwszą sytuację podbramkową stworzoną przez poznański zespół w... 45. minucie. Co prawda najpierw trafił prosto w Jakuba Wierzchowskiego, ale przy dobitce nie dał mu żadnych szans. Później Warta rozważnie broniła prowadzenia i zgarnęła komplet punktów. - Ten wynik przybliżył nas do utrzymania w I lidze - do zrealizowania tego zadania, które sobie założyliśmy. Jesteśmy również liderem rundy wiosennej, więc jesteśmy bardzo zadowoleni. Cieszę się szczególnie, bo udało mi się strzelić bramkę w kolejnym meczu - nie kryje swojej radości Zakrzewski.
Dzięki tej wygranej podopieczni Bogusława Baniaka awansowali na 7. miejsce w tabeli, choć w Łęcznej zaprezentowali się kiepsko. Nie potrafili wymienić kilku celnych podań, a mimo to zwyciężyli. - Nie tylko moim zdaniem, ale całej drużyny zagraliśmy najsłabsze spotkanie w tej rundzie. Stać nas na zdecydowanie lepszą grę. Nie możemy zwalać naszej formy na 10-godzinną jazdę z Poznania. Na pewno zagraliśmy słabe spotkanie, a dopisało nam szczęście - przyznaje były zawodnik szwajcarskiego FC Sion.