Bramkarz Odry przypomniał o swojej reprezentacyjnej przeszłości

Odra Wodzisław Śląski uległa w derbowym starciu GKS-owi Katowice 0:2 (0:0). Porażka drużyny spod czeskiej granicy mogła być znacznie bardziej dotkliwa, ale świetne zawody przy Bukowej rozegrał golkiper wodzisławian, Maciej Nalepa, który przypomniał kibicom, że jest zawodnikiem z reprezentacyjną przeszłością.

Odra Wodzisław Śląski w meczu z Gieksą była zespołem zdecydowanie słabszym i w pełni zasłużenie to spotkanie przegrała. Dwubramkowa porażka była najniższym wymiarem kary, jaką katowiczanie mogli w tym starciu wymierzyć zespołowi trenera Jarosława Skrobacza. Z pewnością zwycięstwo drużyny z Bukowej byłoby znacznie bardziej okazałe, gdyby nie świetna postawa Macieja Nalepy.

Doświadczony golkiper w Katowicach rozegrał kapitalne zawody. Wyszedł zwycięsko z siedmiu sytuacji sam na sam z zawodnikami Gieksy, a Michałowi Zielińskiemu, którego zatrzymał czterokrotnie Nalepa będzie śnił się po nocach. - Miałem mnóstwo okazji, to fakt, ale bramkarz Odry bronił w tym meczu niesamowicie. Cały czas był pod grą i zdecydowanie panował w swoim polu karnym - kiwa głową z uznaniem napastnik katowickiej drużyny.

Nalepa meczem w stolicy Górnego Śląska przypomniał swoje najlepsze lata. Wszak jeszcze nie tak dawno był jednym z najlepszych bramkarzy ukraińskiej ekstraklasy, a jego postawę docenił ówczesny selekcjoner, Paweł Janas powołując bramkarza do reprezentacji Polski. Ostatnie sezony nie były jednak dla 33-latka najlepsze. W poprzednich rozgrywkach nie zdołał uratować przed degradacją Piasta Gliwice, a w tym sezonie broni się przed spadkiem do drugiej ligi z Odrą Wodzisław Śląski.

Przez porażkę w derbach wodzisławianie nie poprawili swojej sytuacji i wciąż mają zaledwie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. - Nie możemy patrzeć na inne zespoły. Wiadomo, że mimowolnie zawsze się spogląda na to, jak w walce o utrzymanie radzą sobie przeciwnicy, ale my musimy przede wszystkim skupiać się na sobie i czy w meczu u siebie, czy na wyjeździe walczyć o trzy punkty, bo innego wyjścia po prostu nie mamy - bezradnie rozkłada ręce bramkarz Odry.

Po meczu z Gieksą Nalepa długo pluł sobie w brodę. - Nie ważne, jakie recenzje zbiorę za to spotkanie, bo liczy się przede wszystkim to, że przegraliśmy mecz. Gieksa zmarnowała mnóstwo sytuacji, a my w całym meczu mieliśmy tylko jedną, po sytuacji Szymona Jarego, który przegrał pojedynek sam na sam. Można gdybać co by było gdyby tę sytuację wykorzystał, ale to już nic nie zmieni. Musimy wziąć się w garść, bo wygrywanie przychodzi nam z trudem, a remisami przeplatanymi z porażkami się pewnie nie utrzymamy - przyznaje doświadczony golkiper drużyny z Bogumińskiej.

Komentarze (0)