Ivan Djurdjević: Wielka miłość do tego klubu

Po zwycięstwie nad Ruchem Chorzów piłkarze Lecha Poznań wciąż mają szanse na awans do europejskich pucharów. Muszą jednak wygrać trzy ostatnie spotkania i liczyć, że rywale zajmujące wyższe miejsca w tabeli stracą punkty.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Przed ostatnią kolejką Lech zajmował miejsce w dolnej części tabeli, ale po zwycięstwie nad Ruchem awansował na szóstą pozycję. - Wiedzieliśmy, że będzie to ciężki mecz, bo Ruch to twardo grająca drużyna, która nastawia się na kontrataki. Chcieliśmy zagrać bardzo dobre spotkanie, ale ta murawa znowu nie wygląda najlepiej. Przy sytuacji Rafała Murawskiego i kilku innych piłka skakała i warunki do oddania strzału były ciężkie - mówi Ivan Djurdjević.

Serb po raz kolejny zagrał znakomite spotkanie. Mimo iż chorzowianie nie grali ofensywnie, to "Djuka" kilka razy świetnie interweniował i zażegnywał niebezpieczeństwa. Tym razem wystąpił jednak na środku obrony kosztem Bartosza Bosackiego. - To jest decyzja szkoleniowca i nie ma co jej komentować. O tym, że zagram na tej pozycji dowiedziałem się przed meczem - dodaje Djurdjević.

Lechici właściwie drugi mecz z rzędu na własnym stadionie musieli radzić sobie bez wsparcia kibiców, którzy tym razem byli obecni na trybunach, ale w ramach protestu nie prowadzili dopingu. Dopiero na ostatnie pięć minut atmosfera wróciła do normy. - Byłem bardzo ciekaw ile wytrzymają kibice, którzy mają wielka miłość do tego klubu. Im się należy stadion i możliwość oglądania meczu. Wiadomo, że my potrzebujemy dopingu, a oni dobrego widowiska. Nie był to dobry mecz, ale do końca będziemy walczyć do końca o europejskie puchary - zakończył Djurdjević.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×