Na co dzień spokojny i opanowany. Podczas wywiadów wręcz nieśmiały i skryty. Na boisku przechodzi jednak zupełną metamorfozę. Z łagodnego baranka przeradza się w bestię walczącą "na śmierć i życie". Tak gra Thiago Rangel Cionek.
Wszystko zaczęło się jesienią 2009 roku, kiedy w meczu z Legią Warszawa białostocki obrońca bezpardonowo potraktował Bartłomieja Grzelaka. Komentatorzy zaczęli doszukiwać się wówczas celowości w faulu Cionka, a sam zawodnik utrzymywał, że interesowała go wyłącznie piłka. Już wtedy widać było, że defensor nie ma nic wspólnego z brazylijskim stylem gry.
Zmasowany atak na Brazylijczyka nastąpił w 2010 roku po wiosennym meczu z Ruchem Chorzów. W pierwszych minutach konfrontacji, podczas powietrznego pojedynku, obrońca Jagiellonii łokciem uderzył w twarz Andrzeja Niedzielana, łamiąc mu kość jarzmową. Sędzia nie dopatrzył się faulu, a popularny "Wtorek" za protesty otrzymał żółty kartonik. Wściekły napastnik niebieskich dał upust emocjom na swoim blogu. - Ten brutal celowo złamał mi kość jarzmową, wykluczając z gry. Cionek jest bandytą. Próbował mnie uszkodzić kilkakrotnie, aż wreszcie trafił - grzmiał snajper.
Zdania w sprawie zamierzonego działania były podzielone. Jedni nie widzieli celowości, wskazując na normalne zachowanie piłkarza przy próbie wygrania pojedynku główkowego. Inni z kolei z przekonaniem mówili o brutalności zagrania i zamachu na zdrowie Niedzielana. Sprawa z czasem ucichła, ale Cionek znów o sobie znać.
Podczas niedawnego spotkania z Polonią Warszawa, piłkarz Jagiellonii ostro potraktował nogi Artura Sobiecha, narażając zawodnika Czarnych Koszul na groźną kontuzję. Arbiter nie miał wątpliwości i usunął Cionka z boiska.
Komisja Ligi Ekstraklasy zareagowała natychmiastowo i nałożyła na niego karę 10 tys. złotych oraz zawiesiła go na sześć spotkań. Nie bez odzewu pozostał pracodawca. Jagiellonia ukarała winowajcę 1. tys. grzywny oraz dziesięcioma godzinami pracy z młodzieżą.
Thiago Rangel Cionek nie wygląda na brutala. Wręcz przeciwnie, swoją codzienną postawą przypomina dziecko z pierwszej szkolnej ławki. Zawsze grzeczny, zawsze chętny do pomocy. Można by rzec, że za grzeczny. W życiu spokojny, na boisku daje jednak upust tłumionym emocjom. Gra bardzo zdecydowanie, z pewnością nie po brazylijsku, a raczej typowo po polsku. Braki techniczne nadrabia walecznością. Nigdy nie odstawia nogi, jest zawzięty, nieustępliwy. Niestety, wyraźnie ma problemy z młodzieńczą fantazją, która ponosi go bardzo często. Konsekwencją tego jest łatka jaką mu przyczepiono i trudno mu będzie ją oderwać.