Michał Osiński: Chcemy awansować jak najwcześniej

Podbeskidzie Bielsko-Biała po sobotniej wygranej z Bogdanką Łęczna jest już bardzo blisko upragnionego, historycznego awansu do ekstraklasy. Wynik zwycięskiego meczu 3:1 otworzył w 6. minucie pięknym strzałem z dystansu Michał Osiński. Obrońca Górali powiedział po spotkaniu, że jego zespół będzie dążył do świętowania awansu jak najwcześniej.

Górali w sobotnim meczu przeciwko Bogdance Łęczna dopingowała tylko część kibiców. Niektórzy, zrzeszeni w klubie kibica przyłączyli się do ogólnopolskiego protestu kibiców. Z trybun z ich strony padały więc okrzyki na cześć... Edyty Górniak, Cezarego Pazury czy piosenka "Zielony ogórek...". Michał Osiński, strzelec pierwszej bramki dla Podbeskidzia, i tak dziękował za jakikolwiek doping. Popularny "Osa" cieszył się z trzeciej bramki w tym sezonie.

- Ciesze się. Ostatni raz strzeliłem w pierwszej kolejce taką bramkę, chciałem teraz w ostatniej, ale wyszło jak wyszło. Może jeszcze strzelę w ostatniej. Najważniejsze, że "Sokół" strzelił jeszcze jedną, tą decydującą, później znakomicie dograł. Liczą się trzy punkty. Mamy w tej chwili siedem punktów przewagi nad Flotą. Ona ma do rozegrania cztery mecze, my trzy. Brakuje nam pięć punktów. W środę chcemy odprawić Sandecję. Liczymy na doping kibiców taki jak był dzisiaj, a może nawet i z "ogórkiem" (śmiech) - zapewniał obrońca Górali.

Osiński przekonywał, że jego drużyna chce jak najszybciej uzbierać potrzebną do awansu liczbę punktów. - Chcemy świętować awans jak najszybciej. Jednak przed nami są jeszcze bardzo ciężkie mecze. Sandecja się nie położy, Kluczbork się nie położy, ale zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby awansować wcześniej - stwierdził 32-letni piłkarz.

Mimo porażki 1:3 drużyna z Łęcznej sprawiła sporo problemów faworytowi z Bielska-Białej. Bogdanka zagrała bardzo dobrze zwłaszcza na początku drugiej połowy, kiedy była w natarciu, a rywale musieli się bronić. Co było powodem słabszego fragmentu w wykonaniu Podbeskidzia? - Troszkę nas przytkało w tych drugich 45. minutach. I może to było właśnie powodem. Ciężko mi tak na gorąco powiedzieć. Na pewno wszystko przeanalizujemy, mamy cztery dni do kolejnego meczu, także poprawimy na pewno wszystkie błędy - tłumaczył portalowi SportoweFakty.pl Osiński.

Źródło artykułu: