Dariusz Fornalak - człowiek Polonii od zadań nadzwyczajnych

Cztery lata temu Dariusz Fornalak dokonał jak się wydawało rzeczy niemożliwej i wywalczył awans do ekstraklasy z biedną jak mysz kościelna Polonią Bytom. Po rundzie jesiennej sezonu 2007/08 został zwolniony z klubu z Olimpijskiej i prowadził inne śląskie drużyny. Teraz wraca do Polonii, by uratować klub przed degradacją.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Kiedy latem 2006 roku Dariusz Fornalak został trenerem Polonii Bytom nikt nie spodziewał się, że pochodzący z Katowic szkoleniowiec będzie w stanie ze zmagającą się z olbrzymimi problemami natury finansowo-organizacyjnej drużyną powalczyć o coś więcej niż utrzymanie w pierwszej lidze. Wszak, kilka miesięcy wcześniej śląska drużyna uniknęła degradacji do ówczesnej trzeciej ligi w głównej mierze dzięki fuzji Lecha Poznań z Amicą Wronki, która znajdującym się na finiszu sezonu w strefie spadkowej bytomianom pozwoliła zagrać baraże z Unią Janikowo, po heroicznym boju rozstrzygnięte na korzyść niebiesko-czerwonych.

Zespół prowadził wówczas Michał Probierz i właśnie jego na stanowisku zastąpił Fornalak. Tego, czego dokonał z bytomską drużyną 46-letni dziś szkoleniowiec nie osiągnąłby niejeden z polskich, a nawet zagranicznych trenerów. Po świetnej w swoim wykonaniu rundzie jesiennej na półmetku sezonu Polonia plasowała się na czwartej pozycji, za Ruchem Chorzów, Jagiellonią i Zagłębiem Sosnowiec. Na wiosnę bytomianom nie tylko udało się miejsce w czołówce obronić, ale nawet wskoczyć na najniższy stopień podium, co dawało prawo gry w barażach.

Te zostały jednak odwołane na skutek degradacji za korupcję Arki Gdynia i Górnika Łęczna, co skutkowało tym, że non omen ekstraklasę opuściły cztery zespoły i tyle samo doń awansowało z jej zaplecza. Obok Polonii z awansu cieszyły się wcześniej wspomniane Ruch, Jaga i Zagłębie. Dzisiaj w Bytomiu z kadry, która wywalczyła awans zostało tylko dwóch zawodników. Mowa o Jacku Trzeciaku, który z końcem poprzedniego sezonu zakończył karierę i pełni obecnie funkcję drugiego trenera bytomskiej drużyny, i Grzegorzu Podstawku, ulubieńcu trybun przy Olimpijskiej.

Runda jesienna nie zaczęła się dla Polonii najlepiej, bo po dwóch kolejkach śląska drużyna zgromadziła na swoim koncie ledwie punkt. Na pierwsze zwycięstwo w elicie bytomianom przyszło czekać do trzeciej ligowej kolejki, kiedy po bramce Michała Zielińskiego Polonia pokonała Cracovię. Triumf ten miał miejsce… przy Cichej, w Chorzowie, gdzie w trakcie modernizacji własnego obiektu gościnnie występowali niebiesko-czerwoni. - Mogę tylko przeprosić wszystkich "znawców", że Polonia Bytom wygrała dzisiaj mecz w ekstraklasie - triumfował Fornalak.

Kolejne jesienne mecze nie były już jednak dla Polonii tak udane i na półmetku sezonu bytomianie zajmowali w ligowej tabeli miejsce czternaste, z przewagą trzech punktów nad strefą spadkową. Działacze śląskiego klubu podjęli wówczas decyzję o zmianie powrotnej na ławce trenerskiej i po półtorarocznej przerwie do Bytomia wrócił Probierz. Fornalak z kolei z większym lub mniejszym powodzeniem prowadził Piasta Gliwice i Zagłębie Lubin, w którym na swojego następcę namaścił go odchodzący do reprezentacji Polski Rafał Ulatowski. W Lubinie Fornalak furory jednak nie zrobił i po czteromiesięcznej przygodzie został zwolniony.

Na nowo Fornalak dał o sobie usłyszeć latem 2010 roku, kiedy został trenerem pierwszoligowego GKS-u Katowice. Drużyna z Bukowej pod jego wodzą czarowała jednak tylko w letnich sparingach. W lidze szło jej beznadziejnie i po pięciu kolejkach miała na swoim koncie zaledwie dwa punkty. Czarę goryczy przepełniła klęska katowiczan w meczu z Podbeskidziem (1:6), po której włodarze śląskiego klubu zdecydowały się na zmianę szkoleniowca. Fornalaka zastąpił Wojciech Stawowy.

- Co do GKS-u nie będę dużo mówił. Mimo to, że patrzę na te sprawy z pewnej perspektywy nie trafiają do mnie argumenty, że to co było wcześniej jest "be", a to co się w klubie działo po moim odejściu jest "cacy" - mówi w rozmowie z naszym portalem Fornalak, którego zawsze do szału doprowadzał fakt, iż kibice i dziennikarze mylili go ze szkoleniowcem Ruchu, Waldemarem Fornalikiem.

Miesiące spędzone na bezrobociu nowy-stary szkoleniowiec Polonii wykorzystywał na podglądanie rodzimych ligowców. - Jestem kibicem i starałem się być z sytuacją każdej z drużyn na bieżąco. Akurat mieszkam w takim regionie, że okazji do śledzenia piłki na ligowym poziomie nie brakuje i tym wypełniałem swój wolny czas - przyznaje Fornalak. Często pojawiał się też na meczach Polonii. To jednak dziwić nie powinno, bowiem mieszka w kamienicy nieopodal obiektu przy Olimpijskiej. Co ciekawe, tę samą zamieszkuje jeden z najlepszych w historii napastników chorzowskiego Ruchu, Mariusz Śrutwa.

Po wtorkowej dymisji Roberta Góralczyka z funkcji trenera bytomskiej drużyny Fornalak wrócił na "stare śmieci". Zadanie ma jednak arcytrudne. Na dwie kolejki przed końcem sezonu Polonia zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli, ze stratą jednego punktu do bezpiecznej lokaty, ale i arcytrudnym terminarzem. Bytomianie zmierzą się z Lechem Poznań i Legią Warszawa. - Polonia już wiele razy była skazywana na pewną degradację, a zawsze jakoś udawało się jej uciec spod topora. Zrobię wszystko, by tym razem było podobnie. Kiedy dostałem ofertę, to nie zastanawiałem się ani minuty. Temu klubowi się nie odmawia - uśmiecha się trener niebiesko-czerwonych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×