Przełamanie gospodarzy - relacja z meczu Bogdanka Łęczna - MKS Kluczbork

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Goście dryfują ku strefie spadkowej i jeżeli nie poprawią swojej gry w końcówce sezonu, to niechybnie pożegnają się z I ligą. Natomiast zielono-czarni w końcu przełożyli optyczną przewagę na korzystny rezultat i wygrali pierwszy raz od trzech spotkań.

W tym artykule dowiesz się o:

Bogdanka postanowiła zrehabilitować się za ostatnie kiepskie wyniki i od początku dyktowała warunki gry. Już w 1. minucie przed szansą stanął Tomasz Nowak, lecz kopnął zbyt lekko, aby zaskoczyć Krzysztofa Stodołę. W rewanżu błąd popełniła łęczyńska defensywa, a strzał Rafała Niziołka na raty obronił Jakub Giertl.

MKS przez większość czasu bronił się całą drużyną na własnej połowie, co czynił niezwykle konsekwentnie. Goście liczyli na kontry, które jednak wyprowadzali bardzo okrojonymi siłami - najczęściej atakowało do czterech zawodników. Ta taktyka nie zdała egzaminu.

Z czasem w poczynania gospodarzy wkradła się nerwowość. Próbowali oni różnych środków, by sforsować obronę przeciwnika, ale grali statycznie. Niewiele zabrakło, a kluczborski zespół wykorzystałby jedną z nielicznych akcji. W 44. minucie Paweł Sasin podał do... Michała Glanowskiego, który z 25 metrów huknął w poprzeczkę!

Odpowiedź łęcznian była natychmiastowa. W 45. minucie Piotr Stawowy zagrał futbolówkę ręką w polu karnym i sędzia bez wahania podyktował jedenastkę. Pewnym egzekutorem okazał się Tomasz Nowak.

Strata bramki do szatni podłamała gości. Tuż po zmianie stron Stodoła znów musiał sięgnąć do siatki. Po podaniu Sasina w 50. minucie Tomasz Jagieniak tak niefartownie kopnął piłkę, że zmierzała ona do bramki. Pomógł jej Tomas Pesir i podwyższył na 2:0.

Ten wynik spowodował, że gospodarze już nie forsowali tempa gry. Pozwolili sobie na więcej taktycznej swobody, ekwilibrystycznych trików próbował Ricardinho i częściej oddawali strzały ze słabo przygotowanych pozycji, a pewnie w bramce spisywał się Stodoła.

Trener Ryszard Okaj próbował dokonać zmian, które mogłyby odmienić losy rywalizacji. Nie przyniosły one jednak spodziewanego efektu. Jego podopieczni tylko snuli się po boisku i sprawiali wrażenie pogodzonych z porażką. W końcówce mógł ich pogrążyć Ricardinho, jednak fatalnie zakończył indywidualną akcję.

Bogdanka Łęczna - MKS Kluczbork 2:0 (1:0)

1:0 - Nowak (k.) 45'

2:0 - Pesir 50'

Składy:

Bogdanka: Giertl - Pielach, Magdoń, Sołdecki, Sasin - Kaczmarek (78' Nikitović), Nowak, Bartoszewicz, Zagurskas (67' Miloseski), Ricardinho (90' Nildo) - Pesir.

MKS: Stodoła - Nitkiewicz, Stawowy, Jagieniak, Orłowicz - Tuszyński, Glanowski, Ulatowski, Niziołek (79' Góral), Hober (60' Kazimierowicz) - Półchłopek (77' Hanzel).

Żółte kartki: Kaczmarek, Pielach (Bogdanka) oraz Stawowy (MKS).

Sędzia: Daniel Kruszyński (Żywiec).

Widzów: 300.

Źródło artykułu: