Pierwsza akcja należała do gospodarzy, którzy chwilę po wznowieniu mieli dobrą okazję do zdobycia gola, ale po dośrodkowaniu Rafała Turczyna piłki na piątym metrze nie opanował Wojciech Białek. Nie minęło 120 sekund a mogło być 0:1. Fatalnie w polu karnym zachował się Lukasz Zaniewski, który zamiast podawać do niepilnowanego partnera zdecydował się na strzał, który był jednak niecelny. Jak się okazało nie była to jedyna wyborna okazja bramkowa dla GLKS-u. W 21. minucie będący kilka metrów przed bramką Emil Rembiejewski nie potrafił pokonać golkipera Stalówki Bartłomieja Dydę, który tego dnia spisywał się świetnie między słupkami. - Bartek dostał szansę na rehabilitację za pierwszy mecz między tymi zespołami, kiedy to strzelił sobie bramkę samobójczą. Zrehabilitował się za to w 100 proc. - powiedział po zawodach opiekun zielono-czarnych Sławomir Adamus.
W końcówce pierwszej części gry bramkarze obu ekip musieli się trochę natrudzić, ale właściwie tylko po jednym razie. Ze strony gospodarzy szczęścia próbował Jarosław Piątkowski, ze strony gości Maciej Goliński. Po zmianie stron bohaterem beniaminka mógł zostać Zaniewski, ale dwukrotnie zmarnował wyborne okazje. Najpierw nie trafił w bramkę po strzale głową z 5. metrów, a potem jego uderzenie z pola karnego świetnie obronił Dydo.
W 66. minucie trybuny stadionu w Stalowej Woli ogarnął śmiech. Zaniewski najpierw trafił w Dydę a jego dobitka na pustą bramkę przeszła nad poprzeczką. Potem goście mieli jeszcze dwie bardzo dobre okazje na gola, ale golkiper Stalówki spisywał się rewelacyjnie i nie dał się zaskoczyć.
Stal Stalowa Wola - GLKS Nadarzyn 0:0
Składy:
Stal: Dydo - Demusiak, Kusiak, Wieprzęć, Walasek, Piątkowski, Skórski, Horajecki, Getinger (75' Gilar), Turczyn, Białek.
GLKS: Łykowski - Goliński, Lewandowski, Sztybrych, Michał Wojtczak, Wrzesiński, Dynarek, Grajek, Charzewski (69' Kaleta), Rembiejewski, Zaniewski (78' Jakub Wojtczak).
Żółte kartki: Horajecki (Stal).
Sędzia: Zbigniew Zych (Lublin).
Widzów: 500.