Koszmarnie wyglądało zderzenie młodego Mateusza Mąki z Arturem Gieragą podczas pojedynku KSZO Ostrowiec Św. - ŁKS Łódź. Zalanego krwią piłkarza gospodarzy odwieziono do szpitala z rozciętą głową i wstrząśnieniem mózgu. Po takim upadku wszystko wskazywało na to, że to koniec sezonu dla środkowego pomocnika ekipy Czesława Jakołcewicza, jednak Mąka szybko wraca do zdrowia i bardzo chce zagrać w pojedynku o ligowy byt z Sandecją Nowy Sącz.
- Nie wyobrażam sobie siedzieć na trybunach, bo nie wytrzymam nerwowo. Razem z trenerem Czesławem Jakołcewiczem podejmiemy decyzję, jednak ja chciałbym zagrać. Dobrze się już czuję i zrobię wszystko, by pomóc kolegom w walce o utrzymanie w lidze - powiedział Mateusz Mąka.
Początkowo wszyscy zawodnicy i kibice zgromadzeni na stadionie KSZO wstrzymali oddech, bo Mąka po zderzeniu z Gieragą upadł bezwładnie i przez kolejną godzinę nie było z nim kontaktu. Młody piłkarz KSZO został przewieziony na badanie tomografem do Starachowic, jednak na szczęście poza wstrząśnieniem mózgu nic poważnego się nie stało. Po kilku dniach sam piłkarz już z uśmiechem opowiada o sytuacji z 17. minuty spotkania z ŁKS Łódź.
- Wyskoczyłem do piłki i pomyliłem się o sekundę. Dalej nie wiem co się działo - soboty po prostu nie pamiętam. Obejrzałem tę sytuację na powtórkach w telewizji jeden raz i więcej nie zamierzam, bo rzeczywiście fatalnie to wyglądało - przyznał pomocnik KSZO.
Zawodnicy pomarańczowo-czarnych od wtorku przygotowują się do potyczki w Nowym Sączu. Ekipie KSZO wystarczy remis, by utrzymać zaplecze ekstraklasy w hutniczym mieście. Nastroje nie są najgorsze, jednak problemów kadrowych nie brakuje.
- Drużyna jest dobrze nastawiona przed tym meczem. Ja osobiście wierzę nie tylko w remis, ale w zwycięstwo. Jestem dobrej myśli, bo przecież mamy drużynę na miarę I ligi - zakończył zawodnik.