- Rozegraliśmy spotkanie z doskonałym przeciwnikiem. Ten przeciwnik zmusił nas do wielkiego wysiłku. Tylko od takich można się uczyć. Wiadomo, że nasz zespół jest bardzo młody i potrzebne są mu takie spotkania. Nasza drużyna się w pewnym momencie nie przestraszyła i tak samo jak Francuzi chciała wygrać - powiedział Franciszek Smuda na pomeczowej konferencji prasowej.
W czwartek biało-czerwoni przegrali 0:1 z Francją. Smuda dostrzegł błędy w grze swoich zawodników. - Jeszcze się po meczu nie zastanawiałem co brakuje, nad czym mamy jeszcze pracować. Za wcześnie, żeby na gorąco o tym mówić. Muszę sam przeanalizować całe spotkanie i dopiero będę mądrzejszy. Te założenia taktyczne, nad którymi od półtora roku pracujemy, wyglądają nieźle. Chciałbym, żeby to jeszcze lepiej funkcjonowało - szczególnie, kiedy jesteśmy przy piłce, bo po stracie jesteśmy lepsi niż przy piłce. Przy piłce mamy za dużo prostych strat. Momentami w czwartek były takie podania, nad którymi można było się jeszcze zastanowić, przytrzymać piłkę, a ktoś za wcześnie podał pod nogi przeciwnika - zauważył "Franz".
Selekcjoner podczas spotkania długo nie dokonywał zmian w składzie. Na roszady Smuda zdecydował się dopiero w końcówce potyczki. - Rozegraliśmy wiele spotkań, a niektórzy dziennikarze pytali mnie dlaczego tak dużo zmian, inni mówią dlaczego tak mało. Ja staram się grać jak najdłużej przede wszystkim tymi zawodnikami, z którymi w przyszłości wiążę wielkie nadzieje. Liczę, że oni będą tworzyć trzon pierwszego zespołu. Będę się starał w innych spotkaniach innym zawodnikom dać szansę, by również pograli. Jeżeli ja totalnie wszystko pozmieniam to to, nad czym my pracujemy, bez przerwy będzie mi się urywało. Dlatego nie robię tak często zmian - wyjaśnił były trener między innymi Lecha Poznań. - Ja mam swoją koncepcję i na tym się koncentruję. Nie chcę psuć tej gry, nie chcę, żeby ta gra się załamała, dlatego wszedł Adam Matuszczyk, który świetnie operuje piłką. On nie zawiódł - dodał odnoście zmiany Adriana Mierzejewskiego na Adama Matuszczyka.
Smuda zauważył, że potyczka z Trójkolorowymi zawodnikom z ligi polskiej dała więcej niż kilka meczów rozegranych w ekstraklasie. - Adrianowi Mierzejewskiemu takie spotkanie jak to z Francją daje więcej niż trzynaście meczów w naszej ekstraklasie. Tak samo dotyczy to innych zawodników, którzy grają w naszej lidze.
Do Euro 2012 pozostał rok. Selekcjoner naszej kadry uważa, że to jeszcze duży okres czasu. - Po tym meczu i po tych, które wcześniej rozegraliśmy - mniej więcej w takim stylu co ja widzę w przyszłości ten zespół - to mogę powiedzieć, że rok to jest dużo. Wielu tych młodych zawodników będzie grało w pucharach, w Lidze Mistrzów. Zbiorą kolejne doświadczenia. Ja dziś jeszcze bardziej uwierzyłem w ten zespół, że za rok na otwarciu tutaj w Warszawie będziemy grali lepsze mecze przy tej świetnej publiczności. Ta publiczność naprawdę daje dużo, dużo motywacji - podkreślił Franciszek Smuda.
Polakom brakuje potyczek z uznanymi na świecie drużynami. - W meczu z Francją wielu piłkarzy, co było widać, jeszcze trochę kompleksów miało. W pewnym momentach bali się wyprowadzić piłkę, bali się czasami decyzję podjąć. Myślę, że za rok to będą inni zawodnicy. Jeszcze mamy kilka spotkań do rozegrania z dobrymi zespołami. Jeżeli to będą takie mecze jak ten z Francją, to oni nabiorą więcej wiary w siebie. Jestem przekonany, że ten cel nasz, jaki mamy wszyscy - wyjście z grupy - nam się uda - zaznaczył opiekun reprezentacji Polski.
W następnym spotkaniu biało-czerwoni zagrają jednak z... Gruzją, ale w planach są mocni rywale. - Sądzę, że na obecną chwilę Gruzja nie jest aż takim złym przeciwnikiem. Było to już zaplanowane, więc zagramy. Rozegramy to spotkanie w Lubinie i myślę, że to nie jest złe. W następnych miesiącach mamy już naprawdę silnych przeciwników. Są Niemcy, Włosi, są... Nie chcę zdradzać, ale jeszcze mocniejsi rywale. Tych rywali jeszcze paru dobrych jest - skomentował Smuda.
W maju selekcjoner chciał, aby kadra zagrała trzy mecze. Tak się jednak nie stało. - Ja miałem swój plan, ekstraklasa swój. Nie dogadaliśmy się. Te dwa mecze i to w Warszawie też dobrze zrobiły, bo my za rok będziemy grali dwa spotkania w Warszawie, a trzecie we Wrocławiu. Myślę, że usiądziemy jak najszybciej przy kalendarzu na nowy sezon i ekstraklasa podejmie się współpracy z nami. Przyszły sezon skończy się wtedy, kiedy nam będzie to odpowiadało, i żeby nam się udało świetnie przygotować zespół. Potrzebujemy na to co najmniej trzy tygodnie. Mnie też nie podobało się, że w maju nasza ekstraklasa rozegrała siedem spotkań na trzynaście. W ostatnim miesiącu była rozegrana więcej niż połowa meczów - skomentował szkoleniowiec.
- Czwartkowy mecz mógł się podobać. Nie staliśmy tylko na własnej połowie, staraliśmy się kontratakować i potrafiliśmy wypracować dobre akcje. W porównaniu do meczu z Australią tutaj było większe tempo - podsumował Franciszek Smuda, nawiązując do przegranego spotkania w Krakowie z Australią.
Z Warszawy, Artur Długosz