Jakub Błaszczykowski nie chciał oceniać występu drużyny w meczu z Francją. - Osobiście nie jestem od oceniania, jestem bardziej od grania. Moja ocena może zostać odebrana nie do końca obiektywnie - powiedział kapitan reprezentacji Polski.
- Pewien niedosyt pozostaje, bo sytuacje do tego, abyśmy ugrali w tym spotkaniu lepszy rezultat były. Wydaje mi się, że przy odrobinie spokoju mogliśmy się w niektórych sytuacjach lepiej zachować. Nie mamy na pewno się czego wstydzić, bo nie było widać, żebyśmy bardzo ustępowali Francuzom. Powiem więcej - niekiedy było tak, że to my prowadziliśmy grę - dodał jednak po chwili.
Polacy z Francją przegrali 0:1. Drużyna prowadzona przez Franciszka Smudę gola straciła już w 12. minucie meczu, kiedy to futbolówkę do własnej bramki skierował Tomasz Jodłowiec. Pomimo szybko straconej bramki reprezentanci naszego kraju się nie załamali. - Stracona bramka nie jest lekkim momentem. Wydaje mi się, że w miarę szybko się podnieśliśmy i staraliśmy się robić to co robiliśmy przed straconym golem - zaznaczył Błaszczykowski.
Kadra Smudy zakończyła już zgrupowanie podczas którego rozegrała dwa spotkania. Pierwsze - z Argentyną, udało się nam wygrać. - Uważam, że możemy być zadowoleni z tego zgrupowania. Argentyna nie zagrała w najmocniejszym składzie, ale miała w swoich szeregach bardzo dobrych zawodników. Francja natomiast grała zawodnikami, którzy się liczą w Europie. Nie mieliśmy się czego wstydzić, nasza gra wyglądała przyzwoicie. Wydaje mi się, że możemy być zadowoleni - powiedział kapitan biało-czerwonych. - To, co ostatnio nie do końca nam wychodziło, czyli organizacja w grze, wygląda już inaczej. Nie ma takich luk pomiędzy formacjami. Z każdym następnym zgrupowaniem będzie to wyglądało lepiej - dodał.
Do Euro 2012 pozostał już tylko rok. - Najbliższy rok będzie bardzo ważny, by przygotować się do Euro. Przez rok w życiu piłkarza naprawdę może się wiele rzeczy wydarzyć. Na obecną chwilę wydaje mi się, że przed zgrupowaniem byliśmy w innych nastrojach, kończymy je w innych. Wydaje mi się, że to jest taki promyk nadziei na to, że będzie dobrze - podsumował zawodnik Borussii Dortmund.
Z Warszawy, Artur Długosz