Po zakończeniu kariery będę trenerem - rozmowa z Łukaszem Surmą, nowym piłkarzem Admiry Wacker Modling

Łukasz Surma z Legii odchodził w bardzo niemiłej atmosferze. Piłkarz został zmuszony do zmiany klubu a jego kolejnym przystankiem w karierze stał się Izrael. Tam przez rok, jako piłkarz Maccabi Hajfa występował na wypożyczeniu w Hapoelu Bnei Sachnin. Teraz 31-latek zdecydował się na kolejne przenosiny a jego nowym klubem jest austriacka Admira Wacker. Surma w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o grze w Izraelu, wyjaśnia decyzję zmiany klubu i mówi o szacunku do Polaków, jaki odczuł w Mödling.

W tym artykule dowiesz się o:

Sebastian Staszewski: Z perspektywy czasu uważasz, że przejście do Maccabi Hajfa było dobrym posunięciem?

Łukasz Surma: Dostałem ofertę z Izraela i zdecydowałem się na transfer. Teraz mogę powiedzieć, że nie żałuję. Gra w innej lidze, inna mentalność, ładna pogoda i zdobyte doświadczenie. Te doświadczenie mi w życiu jeszcze się przyda, bo w przyszłości chcę być trenerem. Poza tym warto spróbować zagrać gdzieś indziej niż w naszej ekstraklasie.

Liga izraelska jest silniejsza niż polska?

- Nie chciałbym porównywać tych lig, bo nie lubię czegoś takiego. W Polsce mamy wielu utalentowanych chłopaków. Naprawdę potrafimy wychować bardzo dobrych piłkarzy. Potrzeba jednak dużo większych nakładów finansowych, bo to jednak podstawa w dzisiejszej piłce. W Izraelu kluby mają wyższe budżety, ale poziom jest porównywalny. Piłka jest jednak sportem niewymiernym i ciężko jednoznacznie powiedzieć, że ta czy ta liga jest lepsza. Lepsza na pewno jest Premiership czy Serie A. W Izraelu zrozumieli, że aby zaistnieć w Europie budżet musi być na prawdę wysoki. Wierzę jednak, że i u nas piłka klubowa idzie w dobrym kierunku.

Ostatnio zmieniłeś klub. Jakie masz oczekiwania przychodząc do drugoligowej Admiry Wacker?

- Osobiście chcę grać na jak najwyższym poziomie. Chciałbym, aby Austriacy dobrze zapamiętali moje nazwisko. Aby kojarzyli je z solidnym zawodnikiem i dobrą grą. Jako drużyna mamy jeden główny cel postawiony przez zarząd klubu i prezesa: musimy awansować do pierwszej Bundesligi w ciągu dwóch lat. Do Admiry przyszedł nowy sponsor i zażyczył sobie takiego osiągnięcia. Cel jest jasny i na ten sezon jest to pierwsze bądź drugie miejsce w lidze. Jeżeli chcemy awansować już w tym roku to musimy wygrać, bo awansuje tylko pierwsza drużyna tabeli. Jest to na pewno cel ambitny, ale do zrealizowania. Liga rusza już niedługo, więc teraz muszę się skupić na nadrobieniu zaległości.

Przeprowadzka z pierwszej ligi Izraela do drugiej austriackiej Bundesligi nie jest dla ciebie sportową degradacją?

- Nie patrzę na to z tej perspektywy. Mam 31 lat. Dostałem dobrą propozycję z Admiry - klubu ambitnego, chcącego piąć się w górę, walczącego o pierwszą ligę. Taka filozofia bardzo mi się spodobała. Dodatkowym atutem jest to, że nie mam tak daleko do domu jak z Izraela. Chciałem wrócić do Polski, ale nie udało się. Do tego doszedł mały bałagan w Maccabi i te czynniki spowodowały, że zdecydowałem się wybrać ofertę Austriaków.

Miałeś jakieś inne oferty transferowe?

- Było kilka zapytań, zainteresowań. Jednak z Admirą wszystko potoczyło się bardzo szybko i decyzja zapadła z dnia na dzień. Inne konkretne oferty do mnie nie dotarły.

Mówiło się, że bardzo poważnie twoją osobą zainteresowany jest chorzowski Ruch.

- Był temat Ruchu. Rozmowy z działaczami przebiegały w bardzo miłej atmosferze. Chciałem tam grać, ale nic z tego nie wyszło. To chyba byłby mój ostatni klub. Nie czuję się jednak piłkarskim emerytem i zdecydowałem, że jeszcze jestem w stanie pograć za granicą na solidnym poziomie. Mam 31 lat, zdrowie, odpukać, dopisuje.

W ostatnich latach w Admirze występowało z powodzeniem wielu piłkarzy z Polski. W drużynie z Mödling grali między innymi Grzegorz Szamotulski, Tomasz Iwan, Adam Ledwoń czy Sebastian Olszar. Spotkałeś się już z jakimiś objawami sympatii do Polaków?

- Polaków w klubie bardzo się szanuje. Nasi rodacy dla Admiry zrobili naprawdę dużo dobrego. Jednak powiem szczerze, że najwięcej pochlebnych opinii słyszałem o Adamie Ledwoniu. Wszyscy wspominają go bardzo dobrze i dla wszystkich informacja o jego śmierci była wielkim szokiem. Chyba właśnie jego miejscowi kibice zapamiętali najlepiej.

Mieli ku temu powody, bo Ledwoń w Admirze grał 2,5 roku, rozegrał osiemdziesiąt spotkań w austriackiej Bundeslidze. Mówiło się, że to on ma trafić w tym sezonie do twojego obecnego zespołu. Wiedziałeś o tym?

- Słyszałem coś takiego, ale były to głównie informacje z prasy i Internetu. W klubie też coś o tym mówili i domyślam się, że o to chodziło. Wielka szkoda, że stało się tak jak się stało. Nie wiem, co więcej powiedzieć…

Admira będzie twoim ostatnim klubem w karierze?

- Tego nie wiem, ale myślę, że nie. Wszystko zależy od zdrowia, formy. Na razie zdrowie dopisuje. W Izraelu urazy mnie omijały i mam nadzieję, że tak samo będzie w Austrii.

Komentarze (0)