Pierwszy raz Moskal zmierzył się ze Skonto w 1992 roku, kiedy z Lechem Poznań walczył w ostatniej edycji Pucharu Mistrzów. W pierwszym meczu rozgrywanym na Łotwie Kolejorz zremisował bezbramkowo, a u siebie wygrał 2:0.
Dziewięć lat później już jako zawodnik Wisły Moskal ponownie stanął naprzeciwko piłkarzy z Rygi. W dwumeczu 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów lepsza okazała się Biała Gwiazda, wygrywając w Rydze 2:1, a u siebie 1:0.
- O ile pamiętam, to ten mecz tutaj w Krakowie był dosyć ciężki. Wygraliśmy 1:0 po takim trudnym spotkaniu – wspomina pojedynki z Łotyszami Moskal. - Nazwa tego klubu nie jest obca, bo to drużyna, która stara się zaistnieć co roku – dodaje.
Pierwsze spotkanie tegorocznego dwumeczu rozegrane zostanie na stadionie w Rydze. Według Moskala to dobrze dla Białej Gwiazdy: - Myślę, że teoretycznie łatwiej jest grać najpierw na wyjeździe. Później u siebie, kiedy zna się już przeciwnika, jest lepiej. Wiadomo, że będziemy starali się jak najlepiej poznać tę drużynę, ale najlepiej poznaje się przeciwnika w meczu. Pierwsze spotkanie otwiera drogę do zwycięstwa w dwumeczu, ale gdybym miał wybierać, to oczywiście wolałbym rewanż grać u siebie.
Przewagą Wisły może być więc rewanż u siebie, ale Skonto jest z kolei w trakcie sezonu ligowego. - Łatwiej się gra, kiedy jest się w rytmie meczowym. My dopiero zaczynamy przygotowania i będziemy grali sparingi. Myślę jednak, że mamy na tyle mocny zespół, że powinniśmy sobie poradzić. Skonto to znana drużyna, ale jeśli chcemy coś osiągnąć, to musimy przechodzić takie zespoły. Od pierwszego meczu musimy być zmobilizowani i gotowi na sto procent - kończy Kazimierz Moskal.