W Tallinie Wisła zmierzy się w środę z Rapidem Bukareszt, a w piątek z miejscową Florą. W stolicy Estonii krakowianie pozostaną aż do wtorku, a później udadzą się do Rygi na mecz ze Skonto (13 lipca). Rewanż odbędzie się tydzień później w Krakowie.
Trener Robert Maaskant zabrał ze sobą aż 24 zawodników: - Mamy bardzo mocny zespół, mamy bardzo silną rywalizację w drużynie. Mogę wymieniać zawodników w podstawowej jedenastce, więc wszyscy muszą być w najwyższej formie, żeby zasłużyć na to miejsce. To na pewno coś, czego potrzebujemy przed ciężkim sezonem, który nas czeka, ale którego przecież chcieliśmy.
Turniej w Tallinie będzie dla Wisły ostatnim etapem przygotowań do nowego sezonu. Wcześniej mistrzowie Polski pracowali na obozach w Zakopanem i Holandii. - Wykonaliśmy już całą pracę nad naszą kondycją fizyczną, którą chcieliśmy wykonać. W Estonii będziemy pracować nad utrzymaniem tych parametrów i oczywiście nad taktyką i stałymi fragmentami gry - tłumaczy Maaskant, który boi się rozpracowania przez rywali: - Wiadomo przecież, że te spotkania na pewno będą oglądali wysłannicy Skonto. Tym meczom będą się przyglądać zapewne także osoby z Genk, z którym przecież mamy szansę zagrać. Nie będziemy więc pokazywać nic w grach, ale na pewno będziemy pracować nad pewnymi elementami.
Pewnym jest, że w spotkaniach z Rapidem i Florą Wisła nie wystąpi w identycznym zestawieniu. - Może nie będziemy grali dwoma totalnie różnymi jedenastkami, ale trzeba pamiętać o tym, że wszystkie badania mówią, że dwa dni po meczu to najgorszy czas dla mięśni. Właśnie dlatego zabieramy do Tallina 24 piłkarzy. Będziemy więc mieli możliwość zmian. Może niektórzy zawodnicy zagrają w dwóch meczach, żebym mógł zobaczyć ich na różnych pozycjach - zdradza opiekun Białej Gwiazdy.