Sebastian Staszewski: Jak czujesz się po nieudanych dla nas mistrzostwach Europy?
Mariusz Lewandowski: Trochę już odetchnąłem po EURO. Od naszego ostatniego meczu minęły trzy tygodnie i zdążyłem odpocząć fizycznie i psychicznie. Wiadomo, że czempionat Starego Kontynentu nie poszedł nam tak, jak sobie wszyscy zakładaliśmy. Poważnie myśleliśmy o wyjściu z grupy, a skończyło się tak jak się skończyło. Szkoda, bo mieliśmy apetyty na zdecydowanie większe danie niż te, jakie sobie zaserwowaliśmy.
Jako jedna z gwiazd naszej reprezentacji, zdaniem kibiców zawiodłeś. Zgodzisz się z ta opinią?
- Ja tak nie uważam. W mojej opinii z Niemcami zagrałem bardzo dobre spotkanie i naprawdę nie mam sobie wiele do zarzucenia. W drugim meczu grałem już z lekką kontuzją nogi, ale też nie wypadłem najgorzej. Można powiedzieć, że dostosowałem się do dyspozycji całej reprezentacji. W meczu z Chorwacją kontuzja była już dość poważna i bolesna, więc nie mogłem pokazać pełni swoich umiejętności. Zdecydowanie trzecie spotkanie było najgorsze, ale to z powodu kontuzji. Dodam, że skutki tego urazu odczuwam do dziś. Dopiero w czwartek zacząłem biegać.
O mistrzostwach Europy musimy jednak szybko zapomnieć, bo już we wrześniu rozpoczynają się mecze eliminacyjne do mistrzostw Świata, które odbędą się w Republice Południowej Afryki. Sądzisz, że reprezentacji potrzebna jest rewolucja?
- Dokładnie, powinniśmy się skupić na eliminacjach a nie nad rozlanym mlekiem. Wydaje mi się jednak, że nie ma co przeprowadzać w kadrze jakiejś wielkiej rewolucji. Pierwsze dwa mecze na EURO, czyli mecze z Niemcami i Austrią, z wyjątkiem pewnych przestojów w naszej grze zagraliśmy naprawdę dobrze. Pokazaliśmy piłkę na dobrym poziomie. Zabrakło jednak rezultatu, a z niego jesteśmy rozliczani. Czasem trzeba mieć jednak troszeczkę szczęścia żeby awansować. A co by było, gdyby Jacek Krzynówek albo Maciek Żurawski z Niemcami wykorzystali swoje okazje. A co gdyby Webb nie podyktował karnego itd. Mistrzostwa mogły potoczyć się dla nas różnie, a jak się potoczyły każdy wie. Nie ma co przeżywać czerwcowego turnieju. Musimy skupić się na nowym celu: awansie do Mundialu w RPA.
W eliminacjach będziesz występował nadal jako piłkarz Szachtara Donieck czy jednak tak jak zapowiadałeś zmienisz klub?
- Wszystko zależy od tego, jaki klub się po mnie zgłosi. Szachtar to mocna drużyna wysokiego pułapu i od nowego pracodawcy oczekuję, żeby przynajmniej równał się z moim obecnym klubem poziomem sportowym i finansowym. W Doniecku co rok gramy w Lidze Mistrzów, mam tu naprawdę dobre pieniądze. Nie każdy jest w stanie zagwarantować mi taki sam poziom, a nie widzę sensu przechodzić z zespołu mocniejszego do słabszego. Nie mam wielkiego ciśnienia na odejście, ale z chęcią spróbuję sił w innej lidze.
Otrzymałeś już jakieś konkretne oferty? Mówiło się o Celticu Glasgow i klubach angielskich.
- Było w Szachtarze kilka ofert dla mojej osoby i coś tam obecnie chyba jest. Jednak było tak, że jedne oferty nie zadowalały klub, inne nie zadowalały mnie. Razem z Szachtarem przeważnie spotykamy się mniej więcej w połowie drogi (śmiech). Przed EURO była jedna, bardzo ciekawa oferta z Anglii. Byliśmy praktycznie dogadani, można powiedzieć, że byłem jedną nogą w tym klubie. Jednak sprawa upadła i zostałem w Szachtarze. Poszło o cenę. Jaki to był klub? Pisaliście o nim, więc powinniście wiedzieć (śmiech). Celtic też był konkretny, ale nie dogadały się kluby. Jeżeli ktoś mnie będzie bardzo chciał to jest to kwestia do załatwienia.
Chodzi o angielski Everton?
- (Śmiech) Tego nie powiem, ale zdradzę, że oferta z tego klubu, z którym byłem już dogadany może być ponowiona. Nie chcę zapeszać.
Angielska Premiership jest ligą, do której chciałbyś trafić?
- Na pewno ta liga mi odpowiada. Podoba mi się styl, jakim gra się w Anglii. Jak mówiłem z tego kraju była konkretna oferta i sporo zainteresowań. Kończyło się jednak na rozmowach. Nie jest powiedziane, że nie trafię na Wyspy. A może zagram gdzieś indziej? Nie wiem. Oprócz tego były też oferty z bodajże z Niemiec. Przyszłość pokaże gdzie będę grać, okienko trwa jeszcze sporo czasu.
Z jakim wydatkiem musi liczyć się twój nowy potencjalny pracodawca chcący wykupić twoją kartę z Doniecka.
- Z tego co mi wiadomo to jest to 5 milionów euro. W klubie były oferty poniżej tej kwoty i klub je odrzucał. Wydaje mi się, że właśnie 5 milionów euro to kwota jaka usatysfakcjonuje Szachtar.
Jak więc wyglądać będzie najbliższa przyszłość Mariusza Lewandowskiego?
- Pomału zaczynam dochodzić do formy. W spokoju czekam na oferty i liczę, że pojawi się jakaś ciekawa i konkretna propozycja. Muszę też patrzeć na rodzinę. Żona urodziła dziecko, które ma półtora miesiąca i musimy zapewnić mu odpowiednią opiekę. Tu mam uporządkowane życie, a transfer wiąże się ze sporą przeprowadzką. No, ale czekamy. Jak będzie jakaś super oferta to pakuję walizki i wyjeżdżam.