Jeśli chcemy coś zrobić w pucharach, to nie możemy się bronić - rozmowa z Piotrem Ćwielongiem, piłkarzem Śląska Wrocław

Po zwycięstwie nad Dundee United apetyty kibiców Śląska Wrocław zostały mocno rozbudzone. Przed wrocławianami jednak jeszcze rewanż w Szkocji. - Trzeba tam jechać i wygrać - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Piotr Ćwielong.

Artur Długosz: Przed meczem z Dundee skazywano was na porażkę, bo zespół z Polski miał nie mieć szans z drużyną ze Szkocji. Śląsk w czwartek zaprezentował się jednak z bardzo dobrej strony i pokonał Dundee United.

Piotr Ćwielong: W pierwszej połowie zagraliśmy tak, jak oczekiwali trenerzy. Wyszliśmy wysoko i myślę, że piłkarze Dundee też byli tym zaskoczeni, albo sobie nie radzili. Szkoda, że nie strzeliliśmy bramki w tych sytuacjach, które mieliśmy, bo na pewno byłby spokojniejszy ten mecz. W drugiej połowie fajnie, że Johan Voskamp wszedł i w pierwszym kontakcie z piłką od razu strzelił bramkę. To też jest na pewno jakaś perspektywa na najbliższy mecz.

Zaskoczyliście chyba wszystkich, bo to wy ruszyliście do ataku. Nie taki znamy Śląsk z poprzedniego sezonu. To zapowiedź tego, co będzie się działo w najbliższym sezonie? Teraz Śląsk będzie już bardziej ofensywny?

- Myślę, że jeśli chcemy coś zrobić w tych pucharach, to nie możemy się bronić. Trener i wszyscy wychodzą z takiego założenia. Musimy grać w piłkę. Na pewno nie będziemy wygrywać tym, że będziemy murować i liczyć na jakieś kontry.

Ty występowałeś na skrzydle, ale często było cię też widać w środku, gdzie rozgrywałeś piłkę. Takie były założenia, żebyś schodził do środka?

- Nie, po prostu na boisko wychodzę jako lewy pomocnik, a z gry wychodzi, że staram się pomagać wszystkim. Jeśli widzę, że mogę pomóc, wyjść i dostać piłkę, to idę do środka. Nie ma określonych przez trenera takich założeń, że jestem lewym pomocnikiem i mam na lewej stronie grać. Gramy wszędzie i to jest taka rotacja.

Podeszło ci serce do gardła, kiedy w pierwszej połowie piłkarze Dundee mieli dobre okazje na zdobycie gola?

- Jeśli nie będziemy popełniać takich błędów, to powinniśmy być spokojni o awans, bo tylko po naszych błędach Dundee stwarzało sobie klarowne sytuacje. Na pewno ta okazja, kiedy piłkarz Dundee wyszedł sam na sam, była stuprocentowa. Fajnie, że Marian Kelemen zachował zimną krew i tą piłkę wybił.

Trener Dundee mówił, że jego zawodnikom nie pasowały piłki, jakimi graliście w czwartek. Naprawdę piłki robią aż tak wielką różnicę?

- Nic nie wiem o tym... Jeżeli on tak twierdzi, to fajnie...

W rewanżu mecz ma inaczej wyglądać, bo będą inne piłki...

- To fajnie...

Wyglądasz na mocno zaskoczonego...

- Wiadomo, że piłki są różne i nieraz inaczej lecą, ale to też chyba są umiejętności piłkarskie... Jeżeli piłkarz umie przyjąć piłkę czy podać ją na 20 metrów, to wydaje mi się, że każdą piłką będzie potrafił zagrać. Jeśli tak jest, to zobaczymy za tydzień.

Myślisz, że to 1:0 wystarczy przed rewanżem, czy tam też trzeba będzie strzelić bramkę?

- Na pewno będziemy musieli pojechać tam z nastawieniem, żeby strzelić bramkę. Jeśli będziemy myśleć o tym, żeby zremisować ten mecz, to możemy być zaskoczeni. Dundee na pewno ruszy na nas i to będzie inne spotkanie.

Sporo pochwał w szatni zebrał Johan Voskamp? Zaliczył debiut marzeń.

- Tak, chwaliliśmy go, ale oczywiście jest jeszcze drugi mecz. Cieszymy się z tego zwycięstwa, ale wiemy o tym, że za tydzień czeka nas arcyważne spotkanie. Tak dla nas, jak i dla całego Wrocławia, bo na pewno awans do kolejnej rundy będzie sukcesem.

Po czwartkowym spotkaniu można chyba powiedzieć, że nie taki rywal straszny jak go malowano?

- Oczywiście. Pokazaliśmy na boisku, że z każdym możemy rywalizować. Trzeba tam jechać i wygrać.

Komentarze (0)