Marcin Sasal: Stworzyliśmy widowisko godne pochwał

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pewnym zwycięstwem zadebiutował w roli trenera Pogoni Szczecin Marcin Sasal. Szkoleniowiec Portowców miał powody, by chwalić swoich podopiecznych, choć wskazał także mankamenty w grze. Sasal niezmiennie krytykuje obowiązek wystawiania młodzieżowca. <I>- Przepis jest nietrafiony, niebawem zabroni się piłkarzom rozwijania prędkości ponad 15 km/h</i> - komentował podczas konferencji prasowej.

Pojedynek z Polonią Bytom był nie tylko oficjalnym debiutem Marcina Sasala w Pogoni, ale również powrotem tego trenera na areny zaplecza ekstraklasy. Były szkoleniowiec Korony Kielce powinien miło wspominać sobotni wieczór. Jego podopieczni prowadzili dwoma golami już po sześciu minutach i mogli spokojnie kontrolować boiskowe wydarzenia. Końcowe zwycięstwo 3:0 to najniższy wymiar kary dla bezradnych tego dnia bytomian.

- Zawsze przed inauguracją jest pewna niepewność, ale udało nam się wybiec na murawę, wiedząc o co nam chodzi. Chcieliśmy strzelać bramki, stworzyliśmy sporo sytuacji podbramkowych, utrzymywaliśmy się przy piłce. Mieliśmy mecz pod kontrolą, ale nadal musimy pracować nad pewnymi mankamentami. Nie chcę wiele mówić o taktyce, ale mogę zdradzić, że zbyt wolno organizujemy się po stracie piłki. Na pewno musimy nad tym popracować - komentował po ostatnim gwizdku Sasal.

- Chłopcy zasłużyli na pochwałę. Mimo krótkiego okresu przygotowawczego i zmian w podstawowej jedenastce, udało się w miarę możliwości zgrać zespół. Dzięki temu stworzyliśmy dobre widowisko. Przestrzegam jednak przed zbyt wczesnym myśleniem o maju przyszłego roku. Rozmawiajmy najpierw o najbliższym meczu wyjazdowym. Przed nami jeszcze 19 jesiennych schodków, trzeba walczyć i wciąż poprawiać złe elementy - dodał młody szkoleniowiec.

Niespodziewane decyzje Sasala oczekiwały na sympatyków Pogoni już w wyjściowej jedenastce. Na skrzydłach środkowej formacji pojawili się Przemysław Pietruszka i Robert Mandrysz, którzy nie błyszczeli w letniej przerwie. - Rozmawiałem z Robertem dość długo i wiem, że występował kiedyś na boku pomocy w juniorach Gwarka Zabrze. Próbowaliśmy wcześniej takiego rozwiązania, a o jego występie zadecydowała zdolność do gry kombinacyjnej. Zagrał poprawnie - ocenił trener Pogoni.

Dyskusja o występie Mandrysza w podstawowym składzie sprowokowała temat przepisu o obowiązkowym wystawianiu młodzieżowca w meczach zaplecza ekstraklasy. Marcin Sasal nie ukrywa, że nie należy do zwolenników tego wymogu, który ocenia obecnie jako nietrafiony. - Mam kilku zawodników spełniających kryterium i będę starał się wystawiać ich pod przeciwnika. Możliwe, że gdyby nie przepis o młodzieżowcu, postawiłbym na Adama Frączczaka, który prezentuje się bardzo dobrze na treningach. Piłkarz podpisuje kontrakt na profesjonalne uprawianie futbolu, a ja muszę się zastanawiać - czy mogę go wystawić? Idąc z przepisami w tym kierunku, niebawem zabroni się piłkarzom rozwijania prędkości wyższej niż 15 km/h - powiedział Marcin Sasal.

Wysokie prowadzenie nie sprowokowało szkoleniowca szczecinian do wczesnych roszad personalnych. Do pierwszej zmiany doszło dopiero w 74. minucie, gdy Ediego Andradinę zastąpił Adrian Łuszkiewicz. - Musiałem być ostrożny ze zmianami. Pamiętajmy, że mam tylko dwie możliwości roszad, ponieważ jedną muszę zachować dla młodzieżowca. Dodatkowo, niektórzy zawodnicy nie są jeszcze gotowi w stu procentach. Musimy obserwować - ile minut wytrzymują na murawie. Taki Donald Djousse dotychczas więcej jeździł po testach, niż miał solidnych i spokojnych treningów. Dlatego tak długo czekaliśmy ze zmianą napastnika. Nie uważam jednak, bym dał zbyt mało szans rezerwowym - zakończył sobotni debiutant na ławce trenerskiej Portowców.

Źródło artykułu: