Mecz toczył się w niekorzystnych warunkach dla obu zespołów. Deszczowa pogoda sprzyjała Nafciarzom, którzy odnieśli zasłużone zwycięstwo nad Piastem. Spotkanie nie obfitowało w zbyt wiele sytuacji podbramkowych.
Piast rozpoczął mecz z wiarą w zwycięstwo. W pierwszych kilku minutach tego spotkania mogłoby się wydawać, że to gliwiczanie będą dominować na boisku. Groźne sytuacje kończyły się zazwyczaj niecelnymi strzałami. W Wiśle świetnie od początku meczu prezentowali się Robert Chwastek oraz Ricardinho, którzy swoimi rajdami co rusz zagrażali bramce Jakuba Szmatuły. Pierwszą świetną sytuację w 19 minucie miał Matar Gueye, który uderzeniem z rzutu wolnego sprawił kłopoty Szmatule. Przytomność i ogromne szczęście obrońców Piasta uratowały zespół przed utratą bramki. Piast odgrażał się Wiśle groźnymi dośrodkowaniami, które najczęściej lądowały w rękawicach Krzysztofa Kamińskiego.
Groźną sytuację Piast przeprowadził w 52 minucie za sprawą Pavola Cicmana, którego uderzenie z 25 metrów było minimalnie niecelne. W drugiej połowie gra toczyła się głównie w środku boiska. Obu zespołom zależało na tym, aby nie stracić bramki. Fantastycznym uderzeniem w 66 minucie popisał się Ricardinho w iście brazylijskim stylu. Piłka jednak nie wpadła do bramki Jakuba Szmatuły. Na kilka minut przed końcem mogłoby się wydawać, że mecz zakończy się wynikiem bezbramkowym. Obie drużyny zapewne taki rezultat by satysfakcjonował. W 88 minucie kibice byli świadkami jedynej bramki w tym spotkaniu. "Bila", który zmienił w 76 minucie Joao Paulo Daniela okazał się świetnym jokerem w talii trenera Mieczysława Broniszewskiego.
Wisła wygrała spotkanie zasłużenie. Chociaż to gliwiczanie mieli przewagę w pierwszej połowie to Nafciarze stwarzali więcej sytuacji strzeleckich. Druga połowa to już jednak przewaga Wisły, która stwarzała sobie groźne sytuacje uderzając z dystansu. Głównym zadaniem płocczan, aby wygrać z Piastem było wyłączenie z gry Mariusza Zganiacza, który rozczarował. W ataku Adrian Świątek nie potrafił poradzić sobie z parą stoperów Wisły. Jedynie Tomasz Podgórski, stwarzał zagrożenie po dośrodkowaniach w pole karne Krzysztofa Kamińskiego.
Po meczu powiedzieli:
Marcin Brosz (trener Piasta): Oba zespoły przez większość meczu skupiały się na tym, by nie stracić gola. Aż do 88 min wydawało się, że sztuka ta uda się zarówno Piastowi jak i Wiśle. W końcówce spotkania gospodarze wepchnęli jednak piłkę do siatki. Na pewno każdego trenera i zawodnika najbardziej bolą bramki tracone w końcówkach i tak się niestety dziś stało. Wisła miała w drugiej połowie przewagę. Czekaliśmy na tą jedną akcję z kontry, która miała dać nam bramkę, ale się nie udało.
Mieczysław Broniszewski (trener Wisły): Zawsze dla beniaminka trudna jest inauguracja i dlatego bardzo się obawiałem tego spotkania. Był to mecz walki i mógł się podobać kibicom. My staraliśmy się przede wszystkim nie stracić bramki. W końcówce szczęście nam dopisało. Poszła akcja, i Biliński, który okazał się czarnym koniem zdobył gola, który dał nam trzy punkty. Jestem bardzo zadowolony z postawy zespołu.
Wisła Płock - Piast Gliwice 1:0 (0:0)
1:0 - Biliński 87'
Składy:
Wisła Płock: K.Kamiński - Nadolski, Wyczałkowski, Zembrowski, Jakubowski, Ricardinho, Zagurskas, Gueye (69' P.Kamiński), Sielewski, Chwastek (89' Jaroń), Joao Paulo (77' Biliński).
Piast Gliwice: Szmatuła - Lisowski, Klepczyński, Krzycki, Matras - Bzdęga (79' Pietroń), Urban, Zganiacz, Podgórski - Świątek (88' Hałgas), Cicman (89' Groborz).
Żółte kartki: Wyczałkowski, Sielewski (Wisła).
Sędzia: Fahad Al Oraini (Arabia Saudyjska).
Widzów: 4000.