Nastroje w Radzionkowie i Stróżach po pierwszej kolejce były dalekie od optymizmu. Oba zespoły rozgrywki rozpoczęły od dwubramkowych porażek i do sobotniego pojedynku przystępowały w charakterze outsiderów.
Trudno się było temu dziwić patrząc na boiskowe poczynania zawodników w pierwszych dwóch kwadransach spotkania. Ruch mecz rozpoczął od nieporadnych ataków, zaś Kolejarz przyczajony na własnej połowie czekał na okazje do kontrataków. Piłkarskie podchody nie dodały spotkaniu jakości. Pierwszą godną odnotowania okazję w 20. minucie stworzyli sobie gospodarze. Po zbyt krótkim wybiciu piłki przed obrońców, tuż przed linią pola karnego futbolówki dopadł Wojciech Mróz i uderzył na bramkę, ale próba minimalnie minęła prawy słupek bramki Kolejarza.
Stróżanie odpowiedzieli cztery minuty później kąśliwym strzałem z dystansu Dariusza Walęciaka, ale wracający do radzionkowskiej bramki Marcin Suchański pewnie złapał piłkę, która i tak miała małe szanse na to, by trafić w światło bramki. Na dobre spotkanie rozkręciło się dopiero w ostatnim kwadrancie pierwszej części gry. Sygnał do ataku, ze strony Cidrów, dał efektownym rajdem Adam Giesa, który minął dryblingiem dwóch graczy rywala i wpadł z piłką w pole karne, ale przy próbie oddania strzału dał sobie sprzątnąć piłkę sprzed nosa jednemu z defensorów gości.
W odpowiedzi kilkadziesiąt sekund później na bramkę Ruchu uderzał Maciej Kowalczyk, ale Suchański efektowną paradą zatrzymał strzał napastnika Kolejarza. Od tego czasu tempo gry wzrosło, ale ofensywne zapędy obu drużyn drastycznie przytępił sędzia, który raz za razem, często na wyrost, używał gwizdka. W końcówce bliski zdobycia bramki do szatni był Niane Tidiane, ale po jego strzale piłka przeleciała tuż nad poprzeczką bramki gospodarzy.
Po przerwie zawodnicy utrzymali dobre tempo z ostatniego kwadransa. Mecz się zazębiał i toczył system akcja za akcję. Ze strony Kolejarza dobre okazje mieli Konrad Cebula i wprowadzony po przerwie Rafał Zawiślak, ale pierwszy nieznacznie się pomylił, a uderzenie drugiego pewnie wybronił golkiper Ruchu. Cidry odpowiedziały kąśliwym strzałem Marcina Krzywickiego i sytuacją, po której Mateusz Mak wykorzystując zagranie Piotra Rockiego ograł w polu karnym trzech obrońców wraz z bramkarzem i stanął przed pustą bramką. Zamiast uderzać zdecydował się jednak wycofać piłkę do nabiegającego Giesy, po strzale którego piłka ugrzęzła w gąszczu nóg defensorów.
Zemściło się to minutę później, kiedy po szybkiej kontrze dogranie Kowalczyka na bramkę zamienił Zawiślan. - Potwierdziło to tylko starą prawdę, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić - kiwa głową Paweł Giel, bohater kolejnej akcji. Radość Kolejarza trwała bowiem raptem trzydzieści sekund. Zaraz po wznowieniu gry piłkę na linii pola karnego stróżan otrzymał wcześniej wspomniany Giel i strzałem po ziemi doprowadził do wyrównania. - Zrobiłem zwód i od razu zdecydowałem się na strzał. Akurat zrobiło się wolne miejsce i piłka wpadła idealnie tam, gdzie chciałem - cieszy się szczęśliwy strzelec.
Ostatnie fragmenty spotkania stały pod znakiem zdecydowanych ataków radzionkowian. Kolejarz za punkt honoru postawił sobie jednak cel, by kolejnej bramki nie stracić i wywieźć ze Śląska zdobycz punktową. - Za szybko straciliśmy bramkę. Mąci to naszą radość ze zdobyczy punktowej, ale nie ma co wybrzydzać, bo punkt zdobyty na wyjeździe zawsze jest cenny - ocenia Witold Cichy, obrońca drużyny ze Stróży.
Po meczu powiedzieli:
Przemysław Cecherz (trener Kolejarza Stróże): Myślę, że było to dość ciekawe spotkanie. Zacięte i trudne dla obu stron. Remis jest w mojej opinii sprawiedliwym wynikiem, bo oba zespoły miały swoje sytuacje i po jednej wykorzystały. W pierwszej połowie byliśmy zespołem agresywniejszym. Podeszliśmy wysoko rywala i stąd stworzyliśmy sobie sytuacje, ale jakichś stricte klarownych nie mieliśmy. Po przerwie długimi fragmentami jeszcze tak graliśmy, ale w końcówce chłopcom brakło sił. Wejście Rafała Zawiślana było zagraniem celowym. Wiedziałem, że jest on szybkim zawodnikiem, potrafiącym wygrać pojedynek jeden na jeden. Czułem, że może on zmienić oblicze tego meczu i tak było. Plan wyszedł prawie doskonały, ale po raz kolejny zabrakło nam koncentracji. Tydzień temu straciliśmy bramkę, a po minucie rywal dołożył kolejną. Dziś po bramce zdobytej przez nas, daliśmy Ruchowi w następnej akcji doprowadzić do wyrównania. Przestrzegałem swoją drużynę przed tym, żeby po objęciu prowadzenia umieli uspokoić grę. Nie udało im się tego zrobić i mecz zakończył się remisem. Kiedy meczu nie da się wygrać, trzeba się cieszyć z remisu.
Artur Skowronek (trener Ruchu Radzionków): Jesteśmy grupą ambitnych ludzi i z wyniku absolutnie zadowoleni nie jesteśmy. Tym bardziej, że w drugiej połowie byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym i stworzyliśmy sobie kilka dogodnych sytuacji. Podobnie jak w pierwszej kolejce zawiodła jednak skuteczność. Nad tym aspektem będziemy musieli w najbliższym mikrocyklu treningowym popracować. Cieszy to, że moja drużyna pokazała charakter, błyskawicznie doprowadzając do wyrównania. Udowodnili tym samym, że są drużyną, która zrobi wszystko, żeby Ruch Radzionków godnie reprezentować i tego samego można od nich oczekiwać w kolejnym spotkaniu. Zgadzam się z twierdzeniem, że jak nie da się wygrać trzeba szanować ten punkt. My go na pewno szanujemy.
Ruch Radzionków - Kolejarz Stróże 1:1 (0:0)
0:1 - Zawiślan 65'
1:1 - Paweł Giel 66'
Składy:
Ruch: Suchański - Kaszowski, Kopacz, Otwinowski, Kowalski, Rocki, Giesa, Mróz (46' Mak), Cieluch (77' Piotr Giel), Paweł Giel, Krzywicki (82' Skrzypczak).
Kolejarz: Zarychta - Cichy, Szufryn, Markowski, Walęciak, Wolański (56' Zawiślan), Cebula (70' Zawadzki), Niane, Stefanik, Kantor (80' Gruca), Kowalczyk.
Żółte kartki: Mróz, Krzywicki, Kowalski (Ruch) oraz Cichy, Kantor (Kolejarz).
Sędzia: Marek Opaliński (Legnica).
Widzów: 900.