Szczęśliwe debiuty w Koronie Kielce

W spotkaniu 1. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Korona Kielce pokonała na wyjeździe Cracovię 2:1. Debiuty trenera Leszka Ojrzyńskiego i obrońcy Krzysztofa Kiercza w najwyższej klasie rozgrywkowej trzeba więc uznać za udane, ale i za szczęśliwe...

Kielczanie przegrywali przy Kałuży 1 od 12. minuty po golu Aleksandr Suworowa z rzutu karnego za faul właśnie Kiercza na Sławomirze Szelidze. Wyrównali po godzinie gry również po "11", której podyktowanie wywołało jednak sporo kontrowersji, a zwycięskiego gola zdobył w doliczonym czasie gry Michał Zieliński, który niespodziewanie wygrał pojedynek siłowy z Mateuszem Żytko, dzięki czemu wypracował sobie sytuację strzelecką, której nie zmarnował.

- Przyjemnie zadebiutować w ekstraklasie w takich okolicznościach - przyznał po meczu trener Ojrzyński i dodał: - Ale nie tylko ja debiutowałem, bo też dla Kiercza był to pierwszy mecz w ekstraklasie. Na początku nie wyglądało to dobrze i myślałem, czy by go nie zmienić w przerwie. Jednak jako, że sam podjąłem decyzję o tym, że zagra, to muszę mu pomagać. Wyszedł z tego obronną ręką. To przyjemne, kiedy chłopak kilka tygodni temu grał w III lidze, a dziś wychodzi na boiska ekstraklasy. Błędy popełnił, ale trzeba się cieszyć, że mamy takich zawodników, którzy będą dostawać szansę.

- Po to ciężko pracowałem w okresie przygotowawczym, żeby dostawać takie szanse. Karnego zrobiłem ewidentnego. Może przemówiły przeze mnie najpierw emocje? Zrobiłem błąd i muszę się do niego przyznać. Cieszy mnie to, że się podnieśliśmy z tego 0:1 i potrafiliśmy wygrać - komentował 22-letni Kiercz, który jest wychowankiem Korony, a miniony sezon spędził na wypożyczeniu do pierwszoligowej Termaliki Bruk-Bet Nieciecza i drugoligowej Wiernej Małogoszcz. - Przeskok w poziomie trudności jest, ale chyba nie tak duży jak się można było spodziewać - stwierdził.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że trener po faulu na rzut karny i żółtej kartce, którą za niego dostałem, mógł mieć obawy co do mojej dalszej gry. Dziękuję mu za zaufanie i możliwość gry do końca. Nie ukrywam, że ta sytuacja z karnym zmobilizowała mnie jeszcze bardziej i może też trochę - może to głupio zabrzmi - rozluźniła mnie, mogłem zagrać bez lęku. Najgorsze było za mną i gorzej być nie mogło. Po stracie bramki mieliśmy 80 minut i wszystko dało się odrobić - zakończył stoper kielczan.

Źródło artykułu: