Wisła Kraków bardzo szybko otrzymała ostrzeżenie. Dopiero w ostatnich sekundach w meczu z Widzewem Łódź podopieczni Roberta Maaskanta uratowali remis. Z kolei Śląsk bardzo długo przegrywał u siebie z Górnikiem Zabrze, ale ostatecznie udało mu się wyrównać. Niewiadomą jest jedynie ligowa forma Legii Warszawa, której spotkanie z Zagłębiem Lubin zostało odwołane.
W minionym sezonie Lech Poznań znakomicie prezentował się w rozgrywkach europejskich. Jednak w lidze Kolejorz zawodził na całej linii. "Na puchary się spinacie, w ekstraklasie nic nie gracie" - krzyczeli fani poznańskiej drużyny. Piłkarze nie ukrywali, że mecze w Lidze Europejskiej traktują jako doskonałą okazję do zaprezentowania swoich umiejętności zagranicznym menedżerom. Zapomnieli jednak, że mogą być również obserwowani w meczach ligowych. Ostatecznie Lech zakończył zeszłoroczne rozgrywki na piątym miejscu, które było dla fanów Kolejorza sporym zawodem.
Wisła Kraków, Legia Warszawa i Śląsk Wrocław powinny wyciągnąć wnioski z błędów Lecha. Pewną poprawę już widać. Zbyt wąska kadra Kolejorza w poprzednim sezonie powodowała, że piłkarze grali spotkania co trzy dni. Trenerzy Wisły Kraków i Śląska Wrocław już od początku rozgrywek rotują składem. Były reprezentant Polski i zawodnik Lecha Poznań - Andrzej Juskowiak nie ma wątpliwości, że szeroka kadra jest konieczna, jeżeli myśli się o dobrej grze w Europie i rozgrywkach krajowych. Jako przykład podaje ligę rosyjską, w której o miejsce w składzie walczy nawet 30 piłkarzy.
"Pucharowicze" na inaugurację rozgrywek zanotowali wpadki. Nie można jednak wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Dopiero kolejne mecze pokażą, czy wirus, o którym mówi się w przypadku polskich zespołów grających w europejskich pucharach został wyleczony.
Źródło: Przegląd Sportowy.