Piłkarze Śląska Wrocław mają ostatnio problem ze skutecznością. W pierwszym spotkaniu z Lokomotiwem Sofia wicemistrzowie Polski nie wykorzystali co najmniej sześciu doskonałych okazji. Podobnie było i w niedzielnym spotkaniu z Górnikiem Zabrze, tym razem zremisowanym 1:1. - Można dywagować czy jechać do Sofii pograć sobie, a stać nas na to, żeby sobie pograć, czy grać w pewnym sensie zdyscyplinowanie taktycznie i szukać szansy w szybkim ataku, czy też postawić autobus pod nasza bramką - mówi Orest Lenczyk, trener Śląska Wrocław.
- Wydaje mi się, że okres przygotowawczy się skończył w sobotę. Większość zawodników jest w takiej dyspozycji, że stać nas na to, aby grać i w konfrontacji z dobrze wyszkolonymi piłkarzami z Bułgarii nie być drużyną, która przyjeżdża prezentować antyfutbol, czyli głęboką defensywę i kopanie piłki do przodu. I tak chodzi o to, aby wybrać taki wariant, który będzie skuteczny, a po drugie żeby do końca meczu mieć szansę na korzystny wynik zakładając również, że możemy grać 120 minut, że mogą być rzuty karne. Bardzo bym chciał, aby początek spotkania był taki, aby nam nawet tej szansy nie odebrano - dodał "Oro Profesoro".
Sporą rolę w czwartkowym meczu powinni odegrać napastnicy WKS-u. W coraz lepszej formie jest Cristian Diaz, a coraz bardziej do gry w podstawowym składzie aspiruje Johan Voskamp. Trener Śląska natomiast narzeka na liczbę goli strzelanych przez innych piłkarzy ofensywnych. - Obserwując Cristiana i Johana, widzę, że oni nie mają respektu dla obrońców. Pozostali mają problem i to pewnie od dłuższego czasu. Jakbym chciał policzyć bramki, które zdobywali nasi ofensywni zawodnicy, łącznie z Sebastianem Dudkiem, Milą, Waldemarem Sobotą, Markiem Gancarczykiem, Piotrkiem Ćwielongiem, to tych bramek za dużo by nie było. Choćby przypomnę nasz poprzedni sezon, gdzie gole zdobywali Kaźmierczak, Celeban, Fojut. Prawda jest chyba taka, że chcąc kupić napastnika, to od razu bierze się pod uwagę, że cena będzie nieporównywalna do obrońcy. Napastnicy, szczególnie bramkostrzelni, są w cenie. Tego się nie da ukryć - wyjaśnił szkoleniowiec.
Docenił on też klasę snajperów drużyny prowadzonej przez Roberta Maaskanta. Piłkarze Wisły Kraków w środę w rewanżowym meczu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów podejmą Liteks Łowecz. - Widać co potrafi zrobić jeden czy drugi piłkarz w Wiśle Kraków. Mówi się, że to jest rewelacja naszej ligi, tych dwóch napastników, Izraelczyk i Bułgar, że oni będą pchali, ciągnęli Wisłę do Ligi Mistrzów. Jestem przekonany, że gdyby ta drużyna nie miała teraz tych napastników, to prawdopodobnie byłaby drużyną przeciętną. Ładnie by grała, ale skuteczność bardzo by na tym cierpiała - zaznaczył Orest Lenczyk.