Początek sezonu mimo porażki z Termalicą płocczanie mogą zaliczyć do udanego. Dopiero w 3. kolejce Wisła straciła punkty z zespołem, który ma wszelkie predyspozycje, aby walczyć o awans do T-Mobile Ekstraklasy. We wsi nad Dunajcem wierzą, że to możliwe. O poprzednim sezonie już nikt nie pamięta. Teraz rozpoczyna się nowy etap dla drużyny. Dušan Radolský ma jasny cel jakim jest najlepsza "piątka" I-ligi. - Jesteśmy na dalekiej drodze. W klubie uczymy się jeszcze niektórych spraw dotyczących profesjonalnej piłki. W Niecieczy pracuje dużo ambitnych ludzi. Musimy pewne sprawy poukładać, dlatego staramy się podchodzić do wszystkiego spokojnie. Trwa budowa zespołu, wielu zawodników odeszło, kilku przyszło. Cały czas jednak szukamy wzmocnień. Mamy kłopoty z kwestią dotyczącą młodego zawodnika w zespole. Nie podoba mi się to, że jesteśmy zmuszani do tego. Kiedy byśmy mieli 17-latka, który daje sobie radę w I-lidze nie byłby to żaden problem - mówi trener drużyny Termalicy. W Płocku drużyna popularnych Słoni pokazała, że posiada mocną ławkę. Świetnie zaprezentowali się rezerwowi Emil Drozdzowicz oraz Dariusz Jarecki. Dzięki ich dwójkowej akcji padła trzecia bramka dla gości. Jest to drużyna, która kadrowo należy do najmocniejszych zespołów I-ligi. Również osoba trenera z tak bogatym doświadczeniem pozwala realnie myśleć o awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Pierwsza połowa zadecydowała o wyniku meczu, mimo tego Nafciarze w drugich 45 minutach wykazali się dużym zaangażowaniem, ale wystarczyło do zdobycia punktów. Mecz mógłby się inaczej ułożyć, gdyby płocczanom w 48. minucie dopisało więcej szczęścia po strzale Eivinasa Zagurskasa. Fenomenalną interwencją popisał się Sebastian Nowak. - Nie ma co gdybać. Liczy się to co jest w bramce. Najlepszą sytuację miał Biliński z pola bramkowego. Jeśliby strzelił bramkę byłby remis, ale to jest tylko gdybanie. Wisła jak i Termalica miały swoje sytuacje. Bramkarz gości obronił kilka soczystych, wspaniałych strzałów, gdzie piłka zmierzała w światło bramki. Nie rozdzielam szat, aczkolwiek mam duży niesmak po spotkaniu - mówi trener Nafciarzy Mieczysław Broniszewski. Kolejne spotkanie zostanie rozegrane z Olimpią Elbląg w Płocku. Zespół jest młody i trzeba umiejętnie szachować siłami, ponieważ jest wiele kolejek do końca rundy jesiennej.
W drużynie Wisły znakomicie z roli jokera wywiązuje się Kamil Biliński, który wchodząc z ławki rezerwowych strzela swoją drugą bramkę w tym sezonie. - Kiedy wchodzi strzela bramki, natomiast kiedy gra od początku tych bramek nie strzela. Mamy takich zawodników a nie innych i Kamil na pewno będzie grał. Miał słabszy okres. Byłoby dobrze dla drużyny, gdyby się rozstrzelał. Cały czas dochodzi do odpowiedniej dyspozycji. Nie ma jeszcze sił na 90 minut - wyjaśnia opiekun Wisły. Płocczanie przegrali z zespołem mocniejszym. Kibice gospodarzy mimo porażki podziękowali piłkarzom za ich poświęcenie i zaangażowanie.
Spotkanie nie odbywało się w zbyt przyjemnej atmosferze. Warunki pogodowe oraz zbyt duże problemy ze sprzedażą biletów nie pozwoliły wielu kibicom spokojnie obejrzeć spotkania.