Kilka miesięcy przerwy Arboledy?

Manuel Arboleda doznał poważnej kontuzji mięśnia przywodziciela. Dla kolumbijskiego obrońcy Lecha Poznań może to oznaczać konieczność przeprowadzenia zabiegu. Przerwa w grze może potrwać nawet kilka miesięcy.

Manuel Arboleda na poniedziałkowym treningu ćwiczył indywidualnie. Wówczas wydawało się, że to tylko drobna niedyspozycja, bo przed sezonem obrońca z Kolumbii również ćwiczył sam. Tym razem sytuacja jest poważniejsza. - Manuel ma naderwany mięsień przywodziciela, ale nie została jeszcze podjęta decyzja o sposobie leczenia. Bardzo prawdopodobna jest operacja, my się ku temu skłaniamy - powiedział dla Przeglądu Sportowego doktor Wojciech Dudziński z kliniki opiekującej się zespołem Lecha Poznań.

Wieczorem wątpliwości już nie było. Zapadła decyzja o tym, że Arboleda trafi pod nóż. Operacja ma zostać przeprowadzona już w czwartek. Wpływ na decyzję miała konsultacja z hiszpańskim specjalistą Ramonem Cugatą, który leczył między innymi Fernando Torresa. Hiszpan doradził, aby nie zwlekać z operacją.

Kontuzja mięśnia przywodziciela to nie nowość w przypadku Arboledy. Pierwszy raz kontuzji nabawił się już w poprzednim sezonie, kiedy na grząskim boisku walczył o piłkę. - Od prawie pięciu miesięcy gram z bólem, czasem jest on większy, czasem mniejszy, ale dokuczliwy. Od tamtego czasu gram na 40-50 procent. W ostatnim meczu z Zagłębiem czułem się już lepiej, ale po spotkaniu znów poczułem ból. Uznałem, że tak dłużej być nie może, nie dam rady. Muszę dawać z siebie wszystko, 100 procent, chcę bez problemu przebiegać z piłką 30-40 metrów, chcę strzelać gole i znów zdobyć mistrzostwo. W tym celu muszę być zdrowy - powiedział dla Przeglądu Sportowego Kolumbijczyk.

Przerwa Arboledy po zabiegu może potrwać 2-3 miesiące. To komplikuje jego ewentualną grę w reprezentacji Polski. Problem będzie miał również Lech Poznań, który będzie musiał zapełnić lukę po Kolumbijczyku. Pewniakiem do gry jest Hubert Wołąkiewicz. Miejsce Arboledy mógłby zająć Marcin Kamiński lub Ivan Djurdjević. Możliwe jest również przesunięcie do środka obrony Grzegorza Wojtkowiaka. Aby zastosować ten wariant konieczny jest jednak powrót na boisko Marcina Kikuta. Nie jest również wykluczone, że Kolejorz zakontraktuje kolejnego obrońcę. Nie ma już tematu Bena Starosty. W kręgu zainteresowań jest za to Marciano Bruma. Na liście życzeń Lecha jest jednak podobno czterech kandydatów.

Źródło: Przegląd Sportowy

Komentarze (0)