Już w piątek wicemistrzowie Polski w Chorzowie o ligowe punkty będą walczyć z miejscowym Ruchem. - Liga jest głównym daniem, puchary są deserem, wracamy do głównego dania. Przed nami konfrontacja z drużyną, która miesiąc przed zakończeniem poprzednich rozgrywek miała podobne szanse jak Śląsk. Ruch gra solidnie, w tym sezonie wystartował piłkarsko dobrze. Mecze na stadionie w Chorzowie są meczami, w których trzeba się sporo napracować, aby wyjechać stamtąd z wynikiem korzystnym. Mamy 19 zawodników na mecz w Chorzowie, jeden z nich nie załapie się do 18-stki. Bierzemy jednak wszystkich, bo przed nami jeszcze trening - powiedział Orest Lenczyk, trener Śląska Wrocław.
Szkoleniowiec Ruchu Chorzów, Waldemar Fornalik kiedyś współpracował z aktualnym opiekunem WKS-u. - Trener Fornalik ma prawie 50 lat, wiec już nie wypada pisać o nim jako o synu. Szanowałem go jako zawodnika, współpracował ze mną bardzo owocnie również pod opieką doktora Jerzego Wielkoszyńskiego. Jest on teraz absolutnie trenerem samodzielnym. Mogę powiedzieć, że jesteśmy z jednej grupy branży trenerskiej - wyjaśniał "Oro Profesoro".
Szkoleniowiec wicemistrzów Polski nie chciał odnieść się do sprawy związanej z wywiadem Cristiana Diaza udzielonym Przeglądowi Sportowemu. Tą kwestię trener Śląska skomentował w następujący sposób. - Problem polega na tym, że kolor brązowy ma najczęściej czekolada, ale niestety gówno też ma kolor brązowy. W związku z tym bardzo często dochodzi do nieporozumienia wizualnie. W tej sytuacji doszło do pewnej prowokacji. Jestem od 10 miesięcy, ktoś naliczył, że Lenczyk już jest 310 dni w klubie. Pisząc to, pewnie miał na myśli, że o 300 za dużo. Wiem doskonale co się dzieje wokół mnie w klubie. Pozwalam sobie zawsze w takiej sytuacji mówić, że mam to minimum inteligencji, iż nie potrzebuję grzebać w tym co wspomniałem. Natomiast zawsze uważałem, że inteligencja to jest cecha wrodzona, ale też wiem, że to jest cecha, którą można wykorzystać w sposób perfidny. Proszę nie zadawać więcej pytań na ten temat - mówił Orest Lenczyk.
Opiekun zielono-biało-czerwonych nie martwi się także tym, że zespołowi zabraknie motywacji na mecze ligowe, jak choćby na spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. - Nie martwię się w tej chwili Podbeskidziem, bo oni mają swoje problemy. Oni i ŁKS już prawdopodobnie takich klęsk nie doznają, ale to dobrze, bo będą grali z naszymi rywalami. Sądzę, że ośmiu kolejnych zawodników, którzy weszli do grania w ostatnim meczu potwierdza, że chyba jest rywalizacja w zespole. Plany są takie, jakie są. Absolutnie nie będzie podwyżek jeżeli chodzi o premie za mecze. Pozostaje rywalizacja zawodników. Jeżeli nas ominą kontuzje, to można być optymistą. Wielu zawodników, na których położono krzyżyk, odbudowało się i są znaczącymi piłkarzami w klubie - oznajmił doświadczony szkoleniowiec.
Wszystko wskazuje więc na to, że przeciwko Niebieskim Śląsk wystąpi w najsilniejszym składzie. W poprzedniej potyczce z ŁKS-em wrocławianie zagrali w mocno rezerwowym zestawieniu. - Z pewnością w jutrzejszym meczu nie będę oszczędzał piłkarzy, bo wielu odpoczęło. W najbliższych 20 dniach gramy 5 meczów - i to spotkania takie, że albo się będą z nas śmiali, albo podziwiali. Głównym tematem w mediach jest to, że drużyny, które weszły do gry w pucharach - Wisła, Legia i Śląsk - nie wytrzymają tego i gdzieś to się odbije na wynikach. Wszyscy mają oczywiście na myśli ligę - wyjaśnił Orest Lenczyk.
- W maju wygraliśmy w Chorzowie, każdy mecz jest inny i nie jest się w stanie przewidzieć co się będzie działo w jego trakcie. Uważam, że zawsze należy wszystko zrobić, aby uniknąć czarnego scenariusza jak 0:4 czy 0:5. Uważam, że mamy ambitnie nastawionych do gry piłkarzy. Raczej musimy pamiętać o tym, że jesteśmy wśród drużyn, na które patrzą inaczej niż kilka miesięcy temu. To zobowiązuje - podsumował trener Śląska Wrocław.