Piłkarze Śląska Wrocław, aby awansować do fazy grupowej Ligi Europejskiej, w dwumeczu muszą się okazać lepsi od Rapidu Bukareszt. To nie będzie jednak łatwe zadanie. - To jest drużyna, która jest dosyć ofensywnie nastawiona. Grają trzema napastnikami i są dobrzy technicznie. Ona jest uznawana na pewno za lepszą, bo Rumuni to w ogóle mają pięć drużyn w europejskich pucharach. Ich liga musi być mocniejsza niż szkocka, bułgarska czy nasza. Widać to po samej tej ilości. Spodziewamy się trudnego spotkania - mówi Sebastian Mila.
Na środowym oficjalnym treningu szkoleniowiec wicemistrzów Polski, Orest Lenczyk pozakładał zawodnikom kolorowe trykoty. Z tego kto grał w jakim kolorze, wynikało, że doświadczony szkoleniowiec ma już ułożoną jedenastkę na czwartkowy pojedynek. - Czasami trener robi takie psikusy, że wystawia jakąś jedenastkę, a na drugi dzień zmienia jedno czy dwa nazwiska. Musimy być na to gotowi - wyjaśnił kapitan Śląska.
- Myślę, że strachu przed rywalem nie ma. Bardziej jest takie wyczekiwanie i wielka niewiadoma. Myślę, że doświadczenie, które zebraliśmy w spotkaniach europejskich, będzie procentowało. Teraz będzie nam towarzyszyła tylko niepewność - dodał były reprezentant Polski.
Kluczowy dla Śląska zawodnik będzie musiał uważać, aby nie dostać żółtej kartki. Ta wyeliminuje go bowiem z udziału w potyczce rewanżowej. - Może trochę mi w głowie siedzi to, że muszę uważać na żółtą kartkę. Bardziej jednak koncentruję się na tym, by przejść rywala - powiedział Sebastian Mila portalowi SportoweFakty.pl.