Jarosław Bieniuk: Liczę na to, że powalczymy o górną część tabeli

Łódzki Widzew pokonał w sobotę piłkarzy Polonii Warszawa 1:0 w ramach 4. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. To pierwsza wygrana czerwono-biało-czerwonych w obecnym sezonie. Zwycięski rezultat to w dużej mierze dobra postawa obrony gospodarzy, którą tworzył m.in. Jarosław Bieniuk. Zadowolony po meczu defensor łodzian zapowiedział odważnie walkę o górną część tabeli.

- Myślę, że pokazaliśmy w pierwszej połowie ciekawy i ofensywny futbol. Szkoda, że nie udało się przełożyć tego na zdobycie bramki, a mieliśmy ku temu okazje, zwłaszcza w pierwszych 15-20 minutach meczu. Później spotkanie się wyrównało, ale na koniec to my okazaliśmy się lepsi o jedną bramkę - rozpoczął swoją wypowiedź Jarosław Bieniuk.

Dotychczas głównym mankamentem Widzewa był kłopot z koncentracją w ważnych momentach meczu. Problem nie wystąpił w spotkaniu z Polonią, w którym łodzianie od początku do końca grali uważnie i przytomnie. - Przed meczem powiedzieliśmy sobie, że należy skończyć z przesypianiem pierwszych bądź ostatnich minut spotkania, bo mieliśmy wcześniej problemy z koncentracją przy wznowieniach gry. Dzisiaj weszliśmy w mecz lepiej niż poprzednio, stwarzając sobie sporo okazji. Szkoda spudłowanego karnego, bo za to co zagraliśmy w pierwszym kwadransie należał nam się gol - stwierdził obrońca Widzewa.

W ostatnich minutach meczu do ataków ruszyli goście. Były to dla kibiców zgromadzonych na stadionie przy al. Piłsudskiego nerwowe momenty, gdyż piłkarze Czarnych Koszul raz po raz wrzucali piłkę w pole karne Widzewa. - Pod koniec meczu przeżywaliśmy na swojej połowie trudne chwile. Polonia zaczęła nas rozpaczliwie atakować, wbiegając w pole karne dużą liczbą zawodników. Na szczęście dowieźliśmy wynik do końca i zdobyliśmy trzy punkty. Mamy nadzieję, że będziemy kontynuować zdobywanie punktów i powalczymy o górną część tabeli - stwierdził piłkarz czerwono-biało-czerwonych.

W meczu z Polonią od pierwszych minut na boisku pojawiło się tylko sześciu zawodników z podstawowego składu ze spotkania z Podbeskidziem. Zmiany w wyjściowej w jedenastce trenera Radosława Mroczkowskiego zaskoczyły jego podopiecznych. - Nie spodziewaliśmy się tylu rotacji w składzie. Okazało się jednak, że trener miał nosa. Nie wiedzieliśmy jeszcze wczoraj o tym, w jakim ustawieniu zagramy. Trener przekazał nam decyzje kadrowe i taktyczne na ostatniej odprawie przedmeczowej - wyjaśnił Bieniuk.

Sobotnie spotkanie przedłużyło niemoc Polonii, która nie trafiła do siatki Widzewa już w trzecim meczu z rzędu. Wygląda na to, że łodzianie znaleźli patent na atak Czarnych Koszul. - Coś w tym jest, że niektóre drużyny zwyczajnie nam "leżą". Takim zespołem w zeszłym sezonie była Jagiellonia, a teraz do tego grona najwyraźniej dołączyła Polonia (śmiech) - zakończył swoją wypowiedź obrońca Widzewa.

Komentarze (0)