- Dziś większość piłkarzy zagrała poniżej oczekiwań. Czasem tak jest, taki dzień, gdy po dobrym meczu czasem przychodzi słabszy moment - powiedział Maciej Skorża. Piłkarze Legii od początku przejęli inicjatywę, jednak mimo przewagi w posiadaniu piłki, nie potrafili stworzyć sobie praktycznie żadnych klarownych sytuacji. Szwankowała głównie gra w ataku pozycyjnym, co nie jest dobrą informacją przed spotkaniem ze Spartakiem Moskwa, wszak do stolicy Rosji Wojskowi jadą tylko po zwycięstwo. - Zmiana Janusza Gola za Michała Kucharczyka jeszcze w pierwszej połowie, była odpowiedzią na fatalną dyscyplinę taktyczną naszych piłkarzy - dodał szkoleniowiec Legii.
Piłkarska "wędka", bo tak mówi się o roszadach w pierwszej połowie, dla tak młodego piłkarza, jest z pewnością bolesnym doświadczeniem. I to było widać, bowiem skrzydłowy Legii zszedł z murawy bezpośrednio do szatni, nie podając wcześniej ręki swojemu trenerowi. Ten jednak usprawiedliwił 19-latka: - Kucharczyk nie jest w pełni formy, wraca po kontuzji. Niestety ten mecz się tak układał, że postanowiłem go zdjąć jeszcze w pierwszej połowie - dodał.
To, co miało być największą siłą Legii, w niedzielnym spotkaniu było jej przekleństwem. Mowa o skrzydłowych, którzy wiedzieli tylko to, że mają zamieniać się pozycjami. Robili to jednak koszmarnie, często się dublowali i odbierali sobie nawzajem piłkę. Na ustach wszystkich kibiców jest Manu, który po dobrym starcie rozgrywek, zaliczył fatalne spotkanie.
Przybici zawodnicy Legii powtarzali jednak, że w czwartek będzie okazja, by się zrehabilitować, choć i to nie będzie łatwe zadanie. - W meczu ze Spartakiem, nie pozostaje nam nic innego, jak atak od pierwszej minuty spotkania. Mamy jednak problem, a jest nim absencja trzech podstawowych zawodników - powiedział nam strzelec jedynego gola dla Legii, Daniel Ljuboja.