Paweł Janas: Na Śląsku mamy jakiś niefart

GKS Bełchatów po raz drugi w tym sezonie stracił na Śląsku punkt w ostatnich sekundach gry. Najpierw na inaugurację w Chorzowie bełchatowianie sprokurowali rzut karny dla Ruchu. W meczu z Górnikiem stracili bramkę w ostatniej akcji spotkania.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

GKS Bełchatów w meczu z Górnikiem zaprezentował się z bardzo słabej strony, jednak był bliski wywiezienia punktu z Zabrza. Szanse Brunatnych przekreślił w ostatnich sekundach spotkania Adam Marciniak, wykorzystując dogranie Aleksandra Kwieka po krótko rozegranym rzucie rożnym. - Na Śląsku prześladuje nas jakiś niefart, bo tracimy bramki w ostatnich sekundach. W zasadzie bramki w Chorzowie i w Zabrzu padły, kiedy mecz powinien się już zakończyć. Jesteśmy jednak sami sobie winni, bo trzeba grać do końca - wskazuje Paweł Janas, trener GKS.

Mecz przy Roosevelta rozegrany został wczesnym sobotnim popołudniem, o 13:30. Aura dopisała i spotkanie toczyło się przy żarze lejącym się z nieba. - Trudno nam było grać w tych warunkach. Graliśmy jednak ambitnie, stwarzając sobie jakieś sytuacje. Niestety nasze gapiostwo w ostatniej akcji meczu zniweczyło nasze wysiłki z przekroju całego spotkania. Musimy odrobić zadanie domowe, żeby w kolejnych meczach taka dekoncentracja w końcówkach nam się nie przytrafiała - uważa szkoleniowiec bełchatowian.

W Zabrzu GKS zaprezentował futbol ultradefensywny, w przeciągu całego spotkania oddając jeden niecelny strzał na bramkę Łukasza Skorupskiego. W opinii Janasa nie było w tym nic niepokojącego. - Nie można w każdym meczu oddawać po dziesięć strzałów. W meczu z Lechem mieliśmy kilka dobrych sytuacji, ale przegraliśmy mecz 3:0. To jest piłka i nie wszystko da się przed meczem przewidzieć. Wiedziałem, że czeka nas mecz walki wręcz i próba sił, kto kogo przechytrzy. Wynik pokazuje, że to nas przechytrzył Górnik - przyznaje były selekcjoner reprezentacji Polski.

Trener GKS Bełchatów mimo biernej postawy swoich podopiecznych zdecydował się docenić ich wysiłek. - Mój zespół zostawił dużo zdrowia na boisku, ale nic nam to nie dało. W końcówkach meczów wdziera się w nasze szeregi rozluźnienie i potem słono za to płacimy. Tak było w Chorzowie i tak też było w Zabrzu. Mogliśmy zdobyć dwa punkty, a w konsekwencji tego braku koncentracji te punkty straciliśmy. W naszej sytuacji, dwa punkty to dużo i musimy zrobić wszystko, by więcej tak punktów nie tracić - dowodzi Janas.

- Na mecz z Górnikiem przyjechaliśmy przynajmniej po jeden punkt. Mamy problemy ze skutecznością, bo jak na wyjeździe się stwarza 2-3 sytuacje, to trzeba strzelić bramkę. My tego nie robiliśmy, w konsekwencji czego przegraliśmy mecz. Nie można powiedzieć, że w tym meczu nie mieliśmy sytuacji. Po prostu tych pół sytuacji, które sobie stworzyliśmy nie potrafiliśmy zamienić na bramkę i to była druga, obok koncentracji, przesłanek, która zaowocowała tym, że wynik jest taki, a nie inny - puentuje szkoleniowiec bełchatowian.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×