Piotr Wiśniewski wystąpił na pozycji środkowego napastnika, jednak sporo się cofał, walczył o piłkę i próbował strzelać z praktycznie każdej pozycji. -Na tej pozycji grałem też w sparingach. Co prawda dużo ich nie zagrałem, ale jak dwa razy wszedłem, to też zagrałem na środku ataku i również na treningach gram na tej pozycji - powiedział piłkarz. - Oddałem sporo strzałów, niestety najważniejsze jest to, że piłka po żadnym moim strzale nie wylądowała w bramce. Próbowałem strzelać i w lewo i w prawo. Jak piłka nie minęła poprzeczki o kilka centymetrów, to bramkarz stanął na wysokości zadania - dodał wyróżniający się w poniedziałkowym meczu zawodnik.
Gdańscy piłkarze są załamani aktualną postawą zespołu w lidze. - Jest to dramat! Mieliśmy nóż na gardle i nie udało się, a przed nami kolejny trudny wyjazd. Na pewno nie będzie łatwo. Nie ma takiego słowa, które mogłoby określić co czujemy w tym momencie - przyznał załamany Wiśniewski. -. Takimi sytuacjami, jakie zmarnowaliśmy w poniedziałek można byłoby obdarzyć cztery mecze - zauważył.
Piotr Wiśniewski nie zgadza się ze stwierdzeniem, że Lechia z zespołami grającymi mniej ofensywny futbol gra słabiej. - Nie graliśmy aż tak słabego meczu i stworzyliśmy sporo sytuacji. Gdybyśmy wygrali 2:0, to każdy by powiedział: Ale Lechia super grała. Zabrakło tylko bramek, a w końcówce może i troszkę sił - przyznał napastnik biało-zielonych, który podobnie jak reszta zespołu został wygwizdany przez gdańską publiczność po końcowym gwizdku sędziego. - To jest smutne. Każdy kibic ma prawo do pokazywania swojej wściekłości, takie jest życie piłkarza, że raz jest dobrze, a raz źle. Trzeba podnieść głowę - zakończył piłkarz grający już ósmy sezon w barwach Lechii.